sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 8

*Oczami Holly

Najgorsza jest ta bezradność. Od kilku dni chociaż nic nie widzę i nie czuję swojego ciała, nóg czy rąk, słyszę wszystko, ćwierkanie ptaków, odgłos kropli deszczu uderzających o rynnę, silniki samochodów, a także ludzi, pielęgniarek i lekarzy, którzy się mną opiekuję oraz tych, którym na mnie zależy, rodziców czy Jade, mojej przyjaciółki. Wszystko to co do mnie mówiła, sprawiło, że mimo danych marnych szans przez lekarzy, nabrałam chęci by walczyć, obudzić się, w pełni funkcjonować, i co najważniejsze żyć. Naprawić błędy, które popełniłam przed wypadkiem. Do dzisiaj żałuję, że postąpiłam tak, a nie inaczej, jednak czasu nie cofnę, lecz obiecałam sobie, że jeśli z tego wyjdę, odbuduję moje zaufanie u Jade i znów będzie tak jak dawniej.

 
*Oczami Louisa

Obudził mnie dźwięk mojego budzika, którego wczorajszego wieczoru zapomniałem wyłączyć. Nie spałem za dobrze, bo prawie przez całą wczorajszą noc myślałem o Harrym. Mimo naszej rozmowy, miałem do siebie żal o to, że zaniedbałem przyjaciela. Chciałem, żeby było tak jak dawniej, a przynajmniej do momentu kiedy moje dziecko nie przyjdzie na świat. W tedy będę musiał więcej czasu poświęcić właśnie mu. Odrzuciłem kołdrę na bok i zsunąłem się z łóżka i udałem się do łazienki, gdzie jak co rano wykonałem poranną toaletę. Następnie wróciłem do pokoju i otworzyłem szafę, z której wybrałem zestaw na dziś, w postaci męskich jeansowych rurek i bluzki w biało granatowe paski. Kiedy się już ubrałem, zszedłem na dół, gdzie siedziały Ericka i Estera.
- Dzień dobry. – przywitałem je z uśmiechem, który obie odwzajemniły.
- Cześć Louis. – wypowiedziały jednocześnie.
- Co na śniadanie? – spytałem.
- Tosty z serem i szynką. – odpowiedziała mi moja siostra.
- A do picia świeży sok pomarańczowy. – uzupełniła ją Ericka. – Chcesz się przyłączyć?
- Jasne. – odpowiedziałem i zająłem miejsce przy stole. Dziewczyny podsunęły mi talerz z tostami oraz szklankę z napojem, a ja zająłem się konsumowaniem najważniejszego posiłku dnia.
- Smacznego.
- Wzajemnie. – kiedy cała nasza trójka opróżniła swoje talerze, pozbierałem je i włożyłem do zmywarki. Dziewczyny miały właśnie opuszczać pomieszczenie, kiedy je zatrzymałem.
- A wy dokąd? – spytałem.
- Jedziemy dzisiaj z Niallem i Joshem do zoo. Musimy się przygotować. – oznajmiła mi Estera.
- Podwójna randka? – spytałem, jednocześnie śmiesznie poruszając brwiami.
- Chyba cię pogięło! – od razu zaprzeczyła blondynka.
- Ja tam wiem swoje, w każdym razie bawcie się dobrze, ale zanim jednak pójdziecie wybierać ubrania, mam do was pewną sprawę.
- Zamieniamy się w słuch. – oznajmiła Ericka, po czym dziewczyny ponownie zajęły miejsca przy stole.
- Chciałbym wyjechać z Harrym, tak dla odbudowania naszych relacji. Nie na długo, tak góra tydzień. – dziewczyny wymieniły spojrzenia.
- Nie ma sprawy.
- Tylko, że jesteście niepełnoletnie, więc poprosiłbym chłopaków by z wami zostali.
- Oh daj spokój Louis! Nie jesteśmy małymi dzieciakami, umiemy o siebie zadbać.
- Nie wątpię, ale i tak ich poproszę. – odpowiedziałem, po czym wstałem i je przytuliłem. – Kocham was. – odpowiedziałem i nie dając im dalszych szans negocjacji opuściłem kuchnię i udałem się do pokoju Harrego. Miałem wielką nadzieję, że się zgodzi. Kiedy stałem pod drzwiami, niepewnie w nie zapukałem. Po paru minutach uchyliły się a w nich stanął Harry.
- Obudziłem cię? – spytałem.
- Właśnie miałem wstawać, nie przejmuj się. – rzucił. – Coś się stało?
- Nie nic. Tylko mam pewien pomysł.
- Jaki? – spytał z nieukrywaną ciekawością.
- Wyjedźmy. Tylko ty i ja. Może dzięki temu nasze relacje polepszą się i znów będzie tak jak dawniej. – kiedy skończyłem, Harry zaczął się zastanawiać.
- Zgoda. – odpowiedział z entuzjazmem.
- To idę się wziąć za pakowanie. Ty zrób to samo. – poleciłem mu.
- A co z Ericką i Esterą?!
- O nie się nie martw, zadzwonię do Liamia, Zayna i Nialla, prosząc ich by się nimi zaopiekowali. – odpowiedziałem mu, po czym zniknąłem za drzwiami swojego pokoju. Wyciągnąłem walizkę i zacząłem się pakować. Kiedy skończyłem zadzwoniłem to Liama i poprosiłem go by zajęli się dziewczynami pod czas naszej nieobecności, zdradzając mu cel naszego wyjazdu. Bez wahania się zgodził. Przed godziną dwunastą zarówno ja jak i Loczek byliśmy gotowi do drogi. Pożegnaliśmy się z naszymi wakacyjnymi współlokatorkami i wsiadając do samochodu odjechaliśmy.

 
*Oczami Harrego

Sam nie wiem czy dobrze zrobiłem zgadzając się na ten wyjazd. Z jednej strony chciałem by było tak jak dawniej, ale z drugiej strony widząc to jak Louisowi na mnie zależy cierpiałem jeszcze bardziej, co odbijało się na nim. W tedy dochodziło do mnie, że źle postępowałem przez ostatni rok, co jest niewybaczalne. Zdaję sobie sprawę, że będę musiał mu kiedyś o tym powiedzieć, może między innymi po to aby dowiedział się jaka naprawdę jest Anabel. I zrobię to, pomijając fakt, że nie będzie chciał mnie znać, ale po to by nie cierpiał przez tą dziewczynę. Dlatego więc będę starał się bawić razem z Louisem jak najlepiej, bym miał co wspominać, po kiedy wrócimy do Londynu wyznam mu całą prawdę. W końcu on na nią zasługuje. Przez większość drogi nie rozmawialiśmy, ponieważ Louis musiał skupić się na drodze. Za to grało radio. Nagle puścili naszą piosenkę. Z głośników zaczęły wydobywać się słowa ,,What makes you beautiful’’.
- Wracają wspomnienia, co? – spytał mnie Louis spoglądając to na mnie, to na drogę.
- Jak mogło by być inaczej. To nasz pierwszy singiel. Pamiętasz dzień, w którym nagrywaliśmy do niego teledysk?
- Jasne! Zatrzymała nas policja, dlatego że jechaliśmy za wolno, ogólnie przez cały dzień było wesoło, ładna pogoda jak na nasz kraj, piękne dziewczyny.
- Piosenka okazała się wielkim hitem.
- Wiesz, cieszę się, że cała nasza piątka robi to co naprawdę kocha, i to się innym podoba.
- Mamy wielu kochających i oddanych fanów. Szczególnie płci żeńskiej.
- Myśl tylko o dziewczynach. – powiedział i pokazał mi język.
- Tak w ogóle to gdzie my jedziemy? – spytałem.
- To niespodzianka. – powiedział z cwanym uśmieszkiem. Resztę drogi przemilczeliśmy, każdy koncentrując się na czymś innym, Louis na prowadzeniu samochodu, a ja na podziwianiu krajobrazów. Obiecałem sobie, że przez najbliższy tydzień nie będę myślał o smutnych rzeczach, których po powrocie będę miał nadmiar, ale teraz cieszę się szczęściem.

 
*Oczami Estery

To miło ze strony Nialla, że zaproponował mi i Erice wspólny wypad do zoo, a szczególnie ze względy na to, że będzie tam też Josh. O umówionej godzinie podjechał pod nas blondas. Wsiadłyśmy do samochodu i przypięły się pasami. Zauważyłyśmy, że jest o jedną osobę więcej.
- Joey też chciał się z nami przejechać. – oznajmił Josh, a my się tylko uśmiechnęłyśmy. Po paru minutach byliśmy na miejscu. Po odszukaniu wolnego miejsca na parkingu, wysiedliśmy z pojazdu i udaliśmy się w stronę wejścia. Niall kupił bilety po czym weszliśmy do ogromnego zoo. Było tam masę zwierząt, których nigdy wcześniej w podobnych rezerwatach nie widziałam. Przez cały czas śmialiśmy się, wygłupialiśmy i można rzec, że robiliśmy krok w stronę lepszego poznania się. Po obejściu całego zoo, pojechaliśmy do McDonalds na obiad. Złożyliśmy zamówienie i nie czekając aż tak długo dostaliśmy to co sobie zażyczyliśmy. Następnie udaliśmy się do wolnego stolika, gdzie skonsumowaliśmy posiłek.
- Nie żałuję, że poszedłem z wami. – powiedział Josh na pożegnanie. – Trzymajcie się. – rzucił i wysiadł z auta. Kiedy wszedł do domu Niall odjechał i tym razem kierował się w stronę domu Joeya. Dotarliśmy tam po półgodzinnej jeździe, z racji tego, że jak zwykle o tej godzinie Londyn był nieprzejezdny.
- Miło było z wami spędzić dzisiejsze popołudnie. – oznajmił. – Na razie. A jeszcze jedno, Ericka, mógłbym cię prosić na słówko? – spytał.
- Jasne. – odpowiedziała, po czym oboje opuścili samochód, a my z Niallem wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia.
- Jak myślisz o co chodzi? – spytałam się go.
- Nie wiem, ale bardzo chętnie się dowiem. – powiedział, po czym uchylił lekko szybkę, tak, że mniej więcej było wszystko słychać.
- Ericka robisz coś jutro? – spytał Joey.
- W sumie to nic konkretnego, a co?
- Bo pomyślałem sobie, że moglibyśmy gdzieś razem wyjść. – odpowiedział jej, uśmiechając się zalotnie.
- W sumie czemu nie.
- Zadzwonię jutro. Na razie.
- Cześć. – odpowiedziała i skierowała się w stronę auta, a Joey w stronę swojego domu.
- Zaprosił cię na randkę! – zaczęłam krzyczeć kiedy Ericka weszła do samochodu.
- Mamy was nie uczyły, że nieładnie jest podsłuchiwać? – spytała.
- Tak, jakby one nie robiły tego samego. – odpowiedział Niall, a my zaczęłyśmy się śmiać. Po upływie kolejnych paru minut podjechaliśmy pod nasz dom. Blondyn zaparkował swój samochód na podjeździe, gdzie stał jeszcze jeden pojazd, zapewne Zayna lub Liama. Szybko weszliśmy do domu. Słysząc trzask zamykanych drzwi, na powitanie wyszedł nam Daddy Direction.
- I jak się bawiliście? – spytał.
- Wspaniale. – odpowiedziałam mu. – Szkoda, że z nami nie poszedłeś.
- Może i bym poszedł, gdyby ktoś mi to w ogóle zaproponował. – powiedział udając obrażonego.
- Oj tam, jeszcze nie raz zostaniesz niezaproszony na inne tego typu wypady czy imprezy, nie warto się jest tym przejmować.
- Niall grabisz sobie, chyba nie chcesz dostać dzisiaj kolacji.
- A co jest? – spytał.
- Twoja ulubiona pizza, ale skoro tak to zadzwonię i odmówię.
- Nie! Nie możesz! Przepraszam, następnym razem ciebie pierwszego zaproszę! – krzyczał jak ogłupiały, a my wybuchliśmy śmiechem. – To jak? – spytał z nadzieją.
- Przeprosiny przyjęte. – kiedy ściągnęliśmy buty, razem z Ericką udałyśmy się do salonu.
- To w co zamierzasz się ubrać na randkę? – spytałam.
- W sumie to jeszcze nad tym nie myślałam.
- Stop! – krzyknął Mulat, którego wcześniej tutaj nie zauważyłyśmy. – Jaką randkę?! – spytał. – Kiedy?!
- Jutro.
- Po co?!
- A tak z nudów.
- Z kim?!
- Z Joey.
- Jeszcze tego brakowało. – odpowiedział z niezadowoleniem w głosie.
- O co ci chodzi? – spytała Zayna brązowowłosa.
- O nic. Jutro niestety mamy inne plany, więc musisz przełożyć randkę na inny termin, na przykład nigdy? – zaproponował dość chamsko. Obydwoje zaczęli się mierzyć morderczymi spojrzeniami.
- Daj spokój Zayn. – próbowałam jakoś rozładować napięcie.
- Przecież jestem spokojny.
- Ericka chodźmy się przejść. – zaproponowałam. Moja przyjaciółka już miała wstawać, kiedy naburmuszony kolega coś nam oznajmił.
- Nigdzie nie pójdziecie.
- A co to więzienie? – spytała go.
- Może tak, może nie. – i pewnie ich wymiana słów przekształciła się w coś większego gdyby nie Liam, który wołał nas na kolację. Kiedy zjedliśmy, byliśmy dość zmęczeni i udaliśmy się spać.  

***
Cześć :) Bardzo Was znowu przepraszam, ale chciałam ten rozdział napisać lepiej, bo nie jestem do końca z niego zadowolona, ale to już pomijam. Byłby również wcześniej, ale miałam masę sprawdzianów, co jest na prawdę dołujące. Za wszystkie błędy w tekście i opóźienia z dodaniem rozdziału bardzo ale to bardzo przepraszam, ale i tak dodałam szybciej niż poprzedni. Jak myślicie co się dalej wydarzy? Następny przysięgam dodać w piątek, najpójźniej w sobotę wieczorem :) Trzymajcie się ;*

10 komentarzy:

  1. Booski <3 Ahh,już mi się ten wyjazd podoba :D Ale Harry musi mu powiedzieć prawdę ;P A Zayn zachował się strasznie. Jak on mógł tak powiedzieć?! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Jak mogłaś nas tak długo trzymać :P Rozwalił mnie ten moment z Nailem i Liamem o pizzy :) Jestem ciekawa o co chodzi Zaynowi? Nie mogę doczekać się następnego. Proszę nie każ nam tak długo czekać :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. No wreeeszcie ! Rozdział tradycyjnie jest świetny, bo sposób w jaki piszesz bardzo wciąga. Nic dodać nic ująć ! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, który mam nadzieję pojawi się tak jak nam napisałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jupi, nareszcie nowy rozdział ! Jak zwykle bardzo mi się podoba i jestem ciekawa jak się sprawy potoczą. Zazdrosny Zayn ? Ouu, czuję, że coś się wydarzy :) Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey, hi, hello! Nie dawno zaczęłam pisać i tak rozsyłam spamik w nadziei, że ktoś bardziej utalentowany (czyli właściwie każdy) postanowi jednak zajrzeć i szczerze ocenić tą moją jedną bohaterkę z króciutkim porlogiem. No ej, w końcu sama sobie nie powiem "Jesteś do bani!". xxx

    www.upalllife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. mi się bardzo podoba. zayn zachował się okropnie. myślę, że harry musi być szczery i powiedzieć prawdę :) ALE to są moje reflekcję a Ty oczywioście napiszesz jak chcesz. świetny rozdział :) a nie przejmuj się że późno dodałaś, bo to juz chyba norma, że mamy tyle tych sprawdzianów w szkole -_-

    ale rozdzai ł naoprawdę superaśny\


    całuski

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Twojego bloga. W sumie nie wiem czego spodziewać się w kolejnym rozdziale, ale napewno wyjdzie Ci to fantastycznie.
    Życzę weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam.
    Merci. xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaskoczyłaś mnie zachowaniem Zayna.
    Jestem strasznie ciekawa dlaczego to zrobił ;)

    Przy okazji chciałam ci powiedzieć że bardzo lubię twojego bloga i nominowałam cię do konkursu Libster Award, więcej informacji u mnie: http:// http://kochajaca-bezustannie-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałam Cię poinformować, że zostałaś nominowana do "Libster Award". Wejdź i przeczytaj notkę, w której jest wszystko opisane ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zawsze z opóźnieniem ale przeczytałam już w sobotę tyle że na telefonie ;))
    Rozdział super ;P
    Niech Holly już się obudzi bo tak strasznie mi jej szkoda ;(
    Męski wyjazd Lou i Harrego? Hmmm mam nadzieje że dobrze im to zrobi ;P
    I teraz pojawia się pytanie : Czemu Zayn tak zareagował na to spotkanie Erici? Hmmm czyżby coś? :D
    Mam nadzieje że dowiem się tego w następnym rozdziale ;))
    Czekam na niego z niecierpliwością ;D
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń