sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 12


*Oczami Jade
Ze snu wyrwało mnie mocne uderzenie, którego przyczyna nie była mi znana. Zdezorientowana otworzyłam oczy i zobaczyłam Holly, szczerzącą się do mnie od jednego ucha do drugiego.
- Z czego ty się tak cieszysz?! – spytałam podenerwowana przyjaciółkę, która mnie obudziła. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest dopiero ósma rano.
- Napisał do mnie i chce się spotkać! – zaczęła krzyczeć z radości.
- Świetnie. – syknęłam. – A kto cię tu w ogóle wpuścił?! – zadałam kolejne pytanie, tym razem unosząc lekko ton.
- Twoja ciocia. – odpowiedziała, promiennie się uśmiechając.
- Jeśli to wszystko, to możesz już iść. – próbowałam się jej pozbyć, bym mogła sobie jeszcze chwilę pospać.
- Właśnie, że nie. Bo obie za chwilę mamy być u jego kolegi w domu! – wydarła mi się nad uchem.
- Jeśli coś ma być pomiędzy wami, to po co wam ja? – spytałam.
- Nie marudź, tylko wstawaj! – krzyknęła i ściągnęła ze mnie kołdrę, a następnie rzuciła we mnie ubraniami, które mi przygotowała. – Myślę, że będziesz dobrze w nich wyglądała. – dodała. Wiedząc, że Holly nie da mi spokoju, poszłam z przygotowanymi przez nią rzeczami do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę i ubrałam się. Bez śniadania wyszłyśmy na dwór i udałyśmy się pod adres, który Liam wysłał blondynce smsem. Po paru minutach byliśmy na miejscu, które od razu rozpoznałam. Był to dom, pod który raz odprowadziłam Ericę i Esterę. Holly zapukała do drzwi, które po upływie kilku sekund otworzone zostały na oścież, a w progu stanął uśmiechnięty Payne. Przywitał nas i wpuścił do środka, kierując do salonu.
- Dziewczyny to jest Harry. – oznajmił wskazując na chłopaka z lokami, którego też tak jakby już znałam. – A to są Holly i …
- I Jade. – odpowiedział za niego. – Cześć. Miło cię znowu widzieć. – odpowiedział.
- Ciebie również. – obdarowałam chłopka szerokim uśmiechem.
- To wy się znacie? – spytała moja przyjaciółka.
- Owszem. Poznaliśmy się na początku wakacji na dworcu kolejowym. – odpowiedział Harry.
- Więc nie będzie wam to przeszkadzać, jak was razem zostawimy? – spytał Liam, patrząc na nas z nadzieją.
- Jasne, że nie. Możecie iść. – odpowiedział Loczek, jednocześnie klepiąc miejsce obok siebie. Podeszłam w jego stronę i usiadłam koło niego. Chwilę potem nasi przyjaciele wyszli z domu. – To jest ta twoja przyjaciółka, o której w tedy mówiłaś? – spytał mnie.
- Tak, to ona. Na szczęście wszystko się ułożyło i znów jest jak dawniej, a może nawet lepiej. – odpowiedziałam. – A co z tą dziewczyną, która cię tak zraniła? – tym razem ja zadałam pytanie chłopakowi, który momentalnie posmutniał. – Przepraszam, nie powinnam była pytać. – odpowiedziałam.
- Wcale nie. Miałaś do tego prawo. Zresztą zasłużyłem sobie na to by cierpieć. – odpowiedział, a jego oczy napełniły się łzami.
- Harry nie mów tak. – powiedziałam, lecz zakrył mi usta dłonią.
- Nie znasz dokładnej wersji wydarzeń. – odpowiedział, nie patrząc na mnie. – Dziewczyna, która się mną bawiła, była narzeczoną mojego najlepszego przyjaciela. Mówiła, że mnie kocha, a ja wierzyłem w jej słowa, zdradzając Louisa, który jak tylko się o tym dowiedział, skończył naszą przyjaźń, a zespół się rozpadł. Wszystko moja wina. – dokończył. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Był jeszcze bardziej przygnębiony, niż w tedy kiedy go poznałam.
- Serce nie sługa. Z miłości popełniamy wiele błędów. – powiedziałam, a on popatrzył na mnie. – Będzie dobrze Harry, zawsze trzeba mieć nadzieję. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
- Tak myślisz? – spytał,  a ja kiwnęłam twierdząco głową. – Dziękuję. – wyszeptał, przytulając się do mnie, co odwzajemniłam.


 
*Oczami Louisa

Wybrałem się na zakupy do sklepu spożywczego, razem z Esterą i Ericą, które przez cały czas próbowały mnie rozweselić. Czasem już miałem dość ich towarzystwa, gdyż chciałem choć przez chwilę porozmyślać, ale one mi to utrudniały. Na całe szczęście miały wybrać się dzisiaj z Zaynem i Niellem do klubu, co dawało mi wolny wieczór, a nawet noc, bo znając chłopaków, nie prędko wrócą do domu.
Chodziliśmy pośród sklepowych półek, kiedy doszły mnie wrzaski Estery.
- Jade! Jak miło cię znowu widzieć! – krzyknęła moja siostra.
- Estera, Erica, was również miło zobaczyć. – powiedziała nieznajoma i przytuliła się do dziewczyn. – Co u was? – spytała.
- Wszystko w porządku. – odpowiedziała brązowowłosa. – A u ciebie? – zapytała.
- U mnie też. Odkąd spotkałyśmy się w wesołym miasteczku, Holly nie daje mi spokoju odnośnie Liama. – oznajmiła. – Jest to naprawdę wkurzające. – dodała.
- Znam to uczucie, uwierz mi. – odpowiedziała Erica, patrząc znacząco na moją siostrę, która pokazała jej język.
- To było dawno i nieprawda. – powiedziała Estera. – O właśnie. Jade poznaj mojego brata, Louisa.
- Cześć. – wyciągnąłem rękę ku brązowowłosej dziewczynie, która ją uścisnęła. Po raz pierwszy od niespełna dwóch tygodni na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Hej. Miło mi. – odezwała się.
- Mnie również. – chwilę jeszcze pogadaliśmy z Jade. Okazała się być bardzo miłą i interesującą osobą, którą na pewno warto będzie poznać. Rozstaliśmy się dopiero przy kasie. - Jak będziesz miała czas, to wpadnij kiedyś do nas. – zaproponowałem.
- Jasne, na pewno kiedyś do was przyjdę. – uśmiechnęła się i żegnając się z nami, odeszła w stronę wyjścia.

 

*Oczami Zayna
Wszystko potoczyło się zbyt szybko. Nikt z nas nigdy się nie spodziewał, że One Direction rozpadnie się. Jak mogłem nie zauważyć, że było coś pomiędzy Harrym a Anabel?! Zresztą jak oni mogli zrobić coś takiego Louisowi?! Dwie z niewielu osób, na których paskowatemu tak bardzo zależało. I jeszcze Liam. Dlaczego nic nie powiedział?! Czy on miał zamiar zwlekać z wyjawieniem prawy Lou po jego ślubie?! Mimo, że od tego zajścia minęły niespełna dwa tygodnie, nadal nie mogę w to do końca uwierzyć. Jednak cieszę się, że nasz przyjaciel powoli powraca do siebie. Oby było już tylko lepiej. Dzisiejszego wieczoru razem z Niallem, Esterą oraz Ericą mieliśmy wybrać się do klubu, gdyż Louis chciał pobyć trochę w samotności. Nie za bardzo podobał nam się ten pomysł, zważając na to, że ludzi pogrążeni w smutku mają zazwyczaj niezbyt kolorowe pomysły. Jednak jak Tomlinson się uprze, to tak musi być. Około dwudziestej podjechałem pod dom Nialla i puściłem mu sygnał, że mogą już schodzić. Chwilę później ujrzałem ich idących w moją stronę. Przywitaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Dziewczyny siedziały z tyłu, a Nialler obok mnie. Co jakiś czas za pomocą lusterka spoglądałem na Ericę, która jak zwykle nie była zainteresowana moją osobą. Miałem przeczucie, że mnie w ogóle nie lubi, w końcu z początku nie byłem dla niej miły, ale taka moja natura. Po dojechaniu na miejsce, zaparkowałem samochód na parkingu i całą czwórką opuszczając pojazd, udaliśmy się w stronę jednego z lepszych londyńskich klubów. Pierwsze co zrobiliśmy po wejściu do środka to zajęcie stolika.
Siedziałem sam. Dzisiejszego wieczoru nie miałem ochoty na alkohol. Spoglądałem na Ericę, która tańczyła z jakimś typem, który w ogóle mi się nie podobał. Czemu? Zapewne dla tego, że podrywał kogoś na kim mi zależy. Nagle dołączyła do mnie Estera.
- Co tak siedzisz? – spytała, próbując przekrzyczeć lecącą z głośników muzykę.
- Nie mam ochoty tańczyć, więc siedzę. – odpowiedziałem blondynce, nawet na nią nie patrząc.
- Zazdrość to zła cecha. – oznajmiła, klepiąc mnie po ramieniu.
- To co mam zrobić?! Wynieść ją z klubu?! – spytałem przewracając oczami. – To w sumie nie jest taki zły pomysł. – dodałem, z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
- Zayn jesteś kretynem. – odpowiedziała. – Po prostu nie czaj się tak i powiedz co do niej czujesz, albo zaproś ją na spacer, do kina czy pokarz Londyn, bo jesteśmy tutaj od niecałego miesiąca i nic nie widziałyśmy. – powiedziała z żalem w głosie. – Dasz radę. Wierzę w ciebie.
- Wiem! W końcu jestem Zayn Malik. – odpowiedziałem i poprawiając bejsbolówkę udałem się ku Erice. – Odbijamy. – oznajmiłem brązowookiemu blondynowi i odpychając go, zająłem jego miejsce.
- A tobie co? – spytała dziewczyna, która jak dotąd była tylko nieuchwytnym marzeniem.
- Nic. Już nie można z tobą zatańczyć? – zapytałem, uśmiechając się do niej co odwzajemniła.
- Zależy to od tej osoby. – oznajmiła. Położyłem moje ręce na jej biodrach, a ona swoje zawiesiła mi na szyi. Zaczęliśmy ruszać się w rytm muzyki.

 

*Oczami Ericki
Siedzieliśmy wszyscy przy stole pijąc pepsi, gdyż razem z Esterą nie miałyśmy jeszcze uprawnień do picia alkoholu. Niby mogłybyśmy, jednak byli przy nasz chłopcy, którzy nie chcieli się na to zgodzić.
- Zatańczysz? – spytał Niall Esterę, która w odpowiedzi lekko skinęła głową. Było już grubo po trzeciej w nocy i nie powiem, byłam wykończona. Na nic nie miałam już ochoty, jak położyć się i zasnąć.
- Chce ci się spać? – z zamyślenia wyrwał mnie głos Mulata. Spojrzałam na niego.
- Troszkę. – odpowiedziałam.
- Może odwieźć się do domu? – zaproponował i już miała zgadzać się na jego propozycję, kiedy podbiegła do nas czarnowłosa dziewczyna, jak mniemam fanka.
- Zatańczysz ze mną? – spojrzała błagalnie na Malika, który nie wiedział co ma powiedzieć.
- Idź. – powiedziałam.
- A co z tobą? – spytał.
- Dom jest niedaleko. Przejdę się. – obdarzyłam chłopaka uśmiechem i wstałam od stołu, kierując się do wyjścia. Szłam ciemnymi ulicami, oświetlanymi przez blask latarni. Po paru minutach drogi doszłam do parku. W dzień na pewno było to dobre miejsce na spędzanie czasu, w nocy jednak nie było tu za przytulnie. Nie dość, że nie wszystkie lampy świeciły, to na chodnikach porozwalane były szklane butelki, a także rosło tu za dużo krzaków. Nagle dobiegł mnie odgłos kroków za mną. Niepewnie odwróciłam się do tyłu i ujrzałam zakapturzoną postać. Po sylwetce mogłam stwierdzić, że był to mężczyzna. Patrzyłam dość długo w jego stronę, bo zdążył przejść obok mnie jak gdyby nigdy nic. Odetchnęłam z ulgą i obróciłam się na pięcie, a tedy moje serce zabiło szybciej. Przede mną stał ów mężczyzna, w szarej bluzie z kapturem. Patrzył na mnie z cwanym uśmieszkiem. Był może o te kilka lat ode mnie starszy. – Czego się tak patrzysz? – spytałam chamsko, jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Postanowiłam go wyminąć i tak też chciałam zrobić, lecz złapał mnie za nadgarstek.
- Stój! – rozkazał beznamiętnie.
- A co jeśli nie? – spytałam, zezując na chłopaka.
- Niegrzeczna dziewczynka, lubię takie. – powiedział i chciał przylec swoimi ustami do mojego ciała, lecz z całej siły kopnęłam go w kolano. Ból jaki to wywołało zmusił go do puszczenia mnie, dzięki czemu stając się wolna puściłam się pędem przed siebie. Biegłam ile tylko miałam sił w nogach, lecz uniemożliwiało mi to zmęczenie. Na moje nieszczęście, był szybszy. Złapał mnie, zaciągając pod drzewo na którym oparły się moje plecy. – No to się zabawimy. – rzekł z cwanym uśmieszkiem. Przybliżył swoje usta do mojej szyi i zaczął nachalnie całować.
- Błagam cię! Zostaw mnie! – poczułam jak zły napływają mi do oczu. Jak zaczynają cieknąć po policzkach, niczym dwa strumienie. Z każdą minutą stawałam się coraz bardziej słabsza. – Zostaw mnie. – wyszeptałam, lecz na próżno się do zdało.
- Nie słyszałeś co powiedziała?! Zostaw ją! – z którejś strony, dobiegł mnie bardzo dobrze znany mi głos.
- A ty co?! Adwokat?! – spytał chłopak, popychając mnie z całej siły, co spowodowało mój upadek.
- Zginiesz marnie śmieciu. – wycedził przez zęby Zayn i uderzył go w nos. Nieznajomy nie pozostawał mu dłużny. Zaczęli się nawzajem okładać, a najgorsze, że nie mogłam nic zrobić. Próbowałam rozdzielić ich krzykiem, lecz oni jeszcze bardziej robili się agresywni w stosunku do siebie.
- O cholera. – wyszeptał blondyn, jak się okazało po tym jak zdjął kaptur. Popatrzył tylko na Mulata, a potem na mnie i zaczął uciekać. Szybko podbiegłam do leżącego na zimnym betonie, Malika. Popatrzyłam na niego. Jego twarz nie była zmasakrowana, gorzej było z dolnymi partiami ciała, które pokrywały siniaki. Chłopak ani drgnął.
- Zayn? – zaczęłam nim lekko potrząsać. – Zayn to nie jest śmieszne! – nie dawał znaku życia. Położyłam delikatnie moją rękę na jego ciele, w miejscu, gdzie pod warstwą skóry i kości znajdowało się serce, które przestało pracować. – O mój Boże! Zayn nie umieraj! Nie zostawiaj mnie…


***
Cześć Kochane ;* Przepraszam za beznadziejność tego rozdziału i za wszystkie błędy, które mogą się w nim zdarzyć. Chciałabym Wam serdecznie podziękować ca ponad sześć tysięcy wejść i komentarze pod ostatnim rozdziałem, to bardzo motywuje do pracy, uwierzcie mi na słowo. Chciałabym Wam również życzyć wesołych świąt, spędzonych w gronie bliskich Wam osób, wielu prezentów pod choinką, przepysznych dań, a także szczęśliwego, ale zarazem szalonego zbliżającego się Nowego Roku! W sumie mam nadzieję, że zanim minie ostatnia minuta 31 grudnia, ja dodam kolejny rozdział. A poza tym jak myślicie, czy Louis z Harrym będą toczyć o coś walkę, a może tak po prostu się pogodzą? Do następnego ;*

8 komentarzy:

  1. Rozdział świetny!
    Cóż co do Lou i Hazzy, oby dwóm jak myślę spodobała się Jade. Mam nadzieję ,że nie będą o nią walczyć...
    Oby Zayn'owi nic nie było..! On nie może umrzeć!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, mam nadzieję, że następy pojawi się szybko, tak jak napisałaś. Lou i Hazz mogą się pogodzić, ale może lepiej będzie jak o coś będą rywalizować ? Nie wiem. Mam nadzieję, że Zayn wyjdzie z tego cało. On nie może umrzeć ! Chyba bym zapłakała się na śmierć.
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pojęcia co masz zamiar wymyślić do do Louisa i Harrego. Z resztą to nie jest ważne. Ważne jest to by jakoś się pogodzili.. A po za tym wystraszyłaś mnie sytuacją z Zaynem, więc pisz jak najszybciej nowy rozdział, bo wyjdę z siebie !
    Wesołych świąt ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. ZEJN SUPERMEN (; sikałam ze śmiechu z jego tekstu 'zginiesz marnie śmieciu' dobra akcja (; byłoby rewelacyjnie gdyby gdzieś w dalekiej przyszłości coś było między Louisem, a Jade - jest chemia,zdecydowanie, skoro chłopak pierwszy raz się uśmiechnął (; rozdział fantastyczny i z rozdziału na rozdział coraz bardziej się wciągam <3 pisz szybko kolejny (;
    +jeśli masz czas i ochotę, to zapraszam na nowy u mnie (;

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej no że niby teraz obaj do Jade?
    Kurde to będzie prze :P
    Czy mi się wydaje czy między Esterą i Niallem coś będzie? :D Jak tak to jestem za :))
    Ale Malikowi nie może się nic poważnego stać, bo jak tak to nie wiem co Ci zrobię :P nie no żartuję :D
    Teraz mam być bohaterem że uratował Erice ;))
    Czekam na następny ;))
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci że ja miałam podobną sytuacje co Ty :)
      Zobaczyłam że dodałaś rozdział chciałam się brać za czytanie, a tu mama mnie woła że mam w czymś tam jej pomóc na święta, też tak szybko przeleciałam rozdział i normalnie ciekawość mnie zżerała co w nim jest :P
      Hehe fajny zbieg okoliczności ;))

      Usuń
    2. Hehe :D Ta ciekawość wówczas jest strasznie męcząca i denerwujaca :P

      Usuń
  6. Rozdział genialny,jak zwykle zresztą ;D Ale nie mogę uwierzyć.. Zayn?! On nie może umrzeć :( Czekam na następny <3
    No i Tobie też wesołych świąt,świetnych ocen, miłości ;P i wszystkiego,co sobie wymarzysz :D

    OdpowiedzUsuń