*Oczami Harrego
Powoli zacząłem podnosić powieki odsłaniając parę moich zielonych oczu. Od razu spojrzałem na śpiącą dziewczynę, wtulającą się w moje ciało. Leżeliśmy na dużym łóżku z czarnego drewna, okryci pościelą w kolorze złota. Nad nami wisiały dwa identyczne obrazy przedstawiające żółte storczyki. Na środku pokoju stał szary fotel, na którym ułożone były trzy białe poduszki, oraz czarna ława. Stały na niej butelka po winie, dwa kieliszki i kwiaty. Z dwóch stron łóżka znajdowały się dwa stoliki nocne, na których umiejscowione były lampki z żółtymi abażurami, zdjęcia przedstawiające Londyn i zielone kaktusy, puszczające swoje owoce. Pomieszczenie w odcieniach szarości, rozjaśniały promienie słoneczne przedostające się przez duże balkonowe okno. Parkiet przykryty był kremowym dywanem. Dobrze znałem to miejsce, pokój z numerem sto, jednego z bardziej luksusowych hoteli w Anglii. Spotykałem się tu niemalże codziennie z blond pięknością, spoczywającą u mojego prawego boku. Jej mięciutkie włosy układające się w fale, przysłaniały jeden z policzków, a powieki z dużą ilością rzęs zakrywały jej niebieskie oczka, którym wystarczyło jedno bliższe spojrzenie by móc się w nich zatopić. Z dnia na dzień miłość nabierała dla mnie większego znaczenia. Kochałem tą dziewczynę jak nikogo innego. Była dla mnie najważniejsza. Moje serce tkwiące w lewej piersi biło tylko dla niej, a głowa wypełniona była jej portretami, dźwiękiem tego słodkiego głosu i urywkami momentów, które wspólnie dzieliliśmy. Te wszystkie uczucia były najbardziej strzeżoną przez nas tajemnicą, której nie pozwalaliśmy ukazać się światłu dziennemu. Anabel bo tak na imię miała dziewczyna, którą tak bardzo kochałem, była już prawie od roku związana z jednym z czwórki moich najlepszych przyjaciół, Louisem Tomlinsonem. Nasz romans wcale nie trwał krócej. Już od momentu kiedy się poznaliśmy, nie byliśmy sobie obojętni. Zostaliśmy skazani na częste spotkania, z którymi coraz bardziej jej pragnąłem. Długo walczyłem sam ze sobą, ale jednak pożądanie pokonało sumienie. Z jednej strony, widząc jej porcelanową twarz, czuć jej usta na moich, złączających się w tańcu językach, mogę rzec – nie żałuję. Warto jest kochać zakazany owoc, nawet dla samego posmaku miłości. Z drugiej jednak strony, spędzając czas z Louisem, który tak świetnie mnie rozumie i daje mi swobodę dzięki czemu mogę być prawdziwym sobą oraz potrafi poprawić humor, w tedy chciałbym móc cofnąć czas. Wiem, że będę musiał to kiedyś zakończyć, jestem o tym przekonany ale nie mogę przewidzieć, czy dam radę i czy usunę się w cień by oni mogli być szczęśliwi. Nie miałem pojęcia kogo tak na prawdę wolała blondynka, która powoli zaczęła się przebudzać. Czułem jej gorący oddech na mojej szyi. W końcu nasze spojrzenia natrafiły na ten sam tor. Kiedy tak patrzyliśmy sobie prosto w oczy zapominałem o Bożym świecie, o tym, że żyję. Nic się w tedy nie liczyło, poza chwilą, w której obecnie tkwiliśmy. Anabel przywitała mnie słodkim uśmiechem, co wywołało ciarki.
- Dzień dobry. - również się uśmiechnąłem. Bo ona to u mnie wywoływała. Uśmiech, motyle w brzuchu, szybsze bicie serca. I nie tylko u mnie. Patrzyliśmy sobie tak prosto w oczy, jeszcze przez chwilę. Anabel w moje zielone, a ja w jej niebieskie. Po czym dziewczyna podniosła się z łóżka i podnosząc z ziemi swoje porozwalane wczorajszej nocy ubrania, z pośpiechem udała się do łazienki. Odprowadziłem ją wzrokiem, a kiedy już zniknęła z zasięgu mojego widzenia, pogrążyłem się w myślach.
- O czym tak myślisz Harry? - z zamyślenia wyrwał mnie jej głos. Spojrzałem na stojącą nade mną dziewczynę.- Głównie to o tobie. - odpowiedziałem na zadane mi pytanie. Moja odpowiedź chyba ją ucieszyła, gdyż na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- A co dokładnie? – zadała kolejne pytanie, jednocześnie zakładając garstkę włosów za ucho i lekko przygryzając wargę.
- O tym, że jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie tak bardzo ważną dla mnie, ale… - zawahałem się. W tym samym czasie kiedy zapanowała kilku sekundowa cisza usiadłem koło niej.
- Ale? - dopytywała zaciekawiona blondynka.
- Ale jesteś dziewczyną mojego przyjaciela. – odparłem smutno.
- Nie myślmy teraz o tym. Cieszmy się sobą i tą chwilą. – zaczęła bawić się moimi lokami. Już miałem coś mówić, kiedy przysunęła się bliżej, a nasze usta zetknęły się w czułym pocałunku, który po chwili przerodził się w coś namiętnego.
~*~*W tym samym czasie
*Oczami Louisa
Czy wszystko musi być idealne? Jeśli ma się kogoś wyjątkowego, którego kocha się bezgraniczną miłością, warto się starać. Jutro mija rok odkąd jestem z tą niezwykłą kobietą. To między innymi dzięki niej nabieram chęci do życia i wszelkich starań. Moje serce zaczęło bić tylko dla niej, a miłość, której pojęcie dopiero w tedy zrozumiałem, rozgrzało jak ogień to co tkwi w mojej lewej piersi. Dlatego chciałem uczynić jutrzejszy dzień niezapomnianym. Czymś co moglibyśmy wspominać latami. Może dlatego poprosiłem o pomoc Liama. On jak nikt rozumiał innych.
- Więc mówisz, że nic nie wymyśliłeś? – spytał mnie przeczesując ręką swoje włosy. Pokręciłem przecząco głową. Chociaż dokładnie nie można uznać, że nic przez tyle czasu nie wpadło mi do głowy. Miałem setki pomysłów, ale żadne z nich nie było dość dobre.
- Kocham ją jak nikogo innego. Nie mógłbym bez niej żyć. – powiedziałem nagle.
- Wiem Louis. Widzę to w twoich oczach, a nawet w tym jak się zachowujesz i wyrażasz o swojej ukochanej. – oznajmił mi powoli i bez zastanowienia. – Jesteś w niej na zabój zakochany. – mówiąc to uśmiechnął się delikatnie.
- Jak wiesz jutro mija nasza rocznica, a ja chciałbym by był to szczególny moment dla nas, który byśmy bardzo długo pamiętali. Tak szczerze to myślałem o romantycznej kolacji, ale wydaje mi się, że to jest zbyt banalny pomysł. – odpowiedziałem opadając bezradnie na fotel, gdzie siedział mój przyjaciel.
- Louis teraz dokładnie mnie posłuchaj. Jeśli dwoje ludzi są w sobie zakochanych, nie ważne jest dla nich miejsce bo są szczęśliwi. Tu liczy się czyn. – popatrzył na mnie wytężając swój wzrok, chcąc bym zrozumiał ukryty przez niego przekaz.
- Co masz na myśli?
- Skoro kochasz Anabel tak jak jeszcze nikogo nie kochałeś i jesteś pewien swoich uczuć względem tej kobiety, to po prostu czemu się jej nie oświadczysz? – spytał energicznie.
- Przyznam, że myślałem o tym parę razy. Jednak boję się, nie tego, że mnie odrzuci, tylko zawsze chciałem być dobrym mężem. Nie wiem czy dorosłem do tak poważnej decyzji.
- Jeśli nie spróbujesz, nigdy się tego nie dowiesz. - powiedział, po czym popatrzył na zegarek. – Niestety będę musiał się zbierać. A tobie Louis dam radę. Kieruj się sercem, to jest najlepszy dorada człowieka. – poklepał mnie po ramieniu i wyszedł. Zostałem sam pośród czterech ścian. Harry nie wrócił dziś na noc, dzięki czemu mogłem sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Zacząłem od tego co powiedział mi Liam. Miał dużo racji. Nie mogę się wahać przez całe swoje życie, bo ktoś może ukraść mi Anabel, miłość mojego życia. W końcu jeśli kocham ją, a ona mnie, o czym ciągle mnie zapewnia, warto byłoby spróbować.
~*~*Następnego dnia
Czas leciał nieubłaganie. Dopiero co wstałem, a już zbliżał się wieczór. Powoli dochodziła godzina dwudziesta, na którą byłem umówiony z Anabel. Ostatni raz sprawdziłem, czy wziąłem pierścionek zaręczynowy. Kiedy już to zrobiłem byłem gotowy do wyjścia. Przekroczyłem próg domu i szybkim krokiem udałem się w stronę podjazdu, na którym stał mój samochód. Prędko wsiadłem do środka i odpalając silnik, udałem się po ukochaną. Pod jej drzwiami stanąłem punktualnie o dwudziestej. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem. Odczekałem kilka sekund nim moim oczom ukazała się najpiękniejsza dziewczyna na świecie. Była ubrana w czarną koronkową sukienkę z falbaniastym dołem, podtrzymywaną na ramiączkach, zasuwaną z tyłu złotym zamkiem. Do tego dobrała złote dodatki. Włosy za to pozostawiła rozpuszczone, a twarz pokrywał delikatny makijaż, współgrający z całością. Jej widok sprawił, że nie mogłem wypowiedzieć żadnego słowa. Prościej mówiąc zaniemówiłem z wrażenia.
- Hej. – powitała mnie swoim słodkim głosem i ucałowała w policzek, co przyśpieszyło szybsze bicie serca.
- Cześć. - odpowiedziałem drżącym głosem, nad którym nie mogłem w tej chwili zapanować. - Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. – uśmiechnęła się do mnie. Zapanowała cisza, a my staliśmy w siebie wpatrzeni. Nigdy przy niej aż tak się denerwowałem. Być może spowodowane jest obawą, że mnie odrzuci. Lecz w końcu raz się żyje.
- To jak? Idziemy? – spytałem dając kres przytłaczającemu milczeniu. Dziewczyna tylko pokiwała głową na znak, że się zgadza. Zaczekałem tylko, aż zamknie dom, po czym razem podeszliśmy pod mój pojazd. – Zanim jednak wejdziemy do środka, mam do ciebie taką jedną prośbę. Czy mogłabyś założyć tą opaskę? – spytałem, wyciągając z kieszeni przedmiot i pokazując go dziewczynie.
- Jasne. – bez wahania zgodziła się na to, o co przed momentem ją poprosiłem. Stanąłem za Anabel i czując jej różany szampon, zasłoniłem jej oczy opaską, wiążąc jej końce w malutką kokardkę. Następnie pomogłem jej usiąść wygodnie w fotelu samochodu. Kiedy oboje znaleźliśmy się w środku, ruszyliśmy w drogę.
- Mogę wiedzieć gdzie jedziemy? – spytała z nadzieją w głosie.
- Niespodzianka. – uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Może odsłonisz chociaż rąbek tajemnicy?
- Już niedługo zobaczysz wszystko na własne oczy. – odpowiedziałem. Resztę drogi przesiedzieliśmy w ciszy. Kiedy przejechaliśmy most zaparkowałem mój samochód na najbliższym parkingu i opuszczając mój wygodny fotel pokryty mięciutką skórą skierowałem się w stronę drzwi, z których pomogłem spokojnie wysiąść blondynce.
- Czy mogę już ściągnąć opaskę? – spytała, dotykając swoimi dłońmi czarnej tkaniny zasłaniającej jej oczy. Szybkim ruchem rąk powstrzymałem ją od jej zamiaru.
- Jesteśmy już prawie na miejscu. – odpowiedziałem. – A opaskę będziesz mogła ściągnąć za parę minut. Jednak najpierw musimy jeszcze podejść w jedno miejsce. – oznajmiłem jej. Dziewczyna po omacku odnalazła mnie i zarzuciła mi ręce na szyje.
- Wiesz jak trudną sztuką jest chodzenie na dosyć wysokim obcasie nic nie widząc? – na jej twarzy pojawił się cwany uśmieszek.
- Spokojnie. Przecież masz mnie. – poinformowałem swoją ukochaną pozostawiając na jej wargach delikatny pocałunek. – Teraz mi ufasz? – spytałem. Dziewczyna tylko pokiwała głową. Chwyciłem ją więc za rękę. Szliśmy chwiejnym krokiem wzdłuż Tamizy. Po paru minutach spaceru, stanąłem za nią i obejmując ją w pasie z radością oznajmiłem, że jesteśmy na miejscu. Anabel szybko ściągnęła opaskę. Przed nami stał duży biały jacht. – Masz może ochotę popływać? – szepnąłem jej do ucha.
- Z tobą zawsze. – odpowiedziała mi głośniej i ciągnąc mnie za rękę poprowadziła na pokład. Weszliśmy na ostatnie piętro, stając przy czym na niewielkim balkoniku. Było ono przyozdobione czerwono żółtymi kwiatami pośród dużych zielonych liści. Na samym środku stał dwuosobowy stół, przystrojony białym obrusem sięgającym do ziemi. Stały na nim między innymi dwa kieliszki i butelka czerwonego wina oraz talerze, sztućce, serwetki i zapalone świeczki. Po podłodze porozrzucane były płatki czerwonych róż. Odsunąłem Anabel krzesło, a sam zająłem naprzeciwko niej. Nim się obejrzeliśmy, zostaliśmy obsłużeni przez kelnerów. Płynęliśmy statkiem po Tamizie, kołysani delikatnie ruchami jakie wykonywała woda, a nad nami miliony świecących wyjątkowo jasno gwiazd. Jedliśmy przepyszne jedzenie, popijając winem. Śmialiśmy się i wspominaliśmy miniony rok. Kiedy powoli dochodziła dwudziesta druga zebrałem się na odwagę i zacząłem powoli wypełniać plan.
- Anabel dzisiaj świętujemy to, że jesteśmy ze sobą od roku. Cieszę się z tego, że to właśnie ty jesteś moją dziewczyną, a nie kto inny. Kocham cię całym sercem i nie mogę wyobrazić sobie bez ciebie życia. Chociaż nawet bym chciał to i tak nie potrafię. Dzięki tobie zrozumiałem co to jest miłość i wiem, że mam dla kogo codziennie widać nowy dzień.
- Ja ciebie też kocham i nikt inny się dla mnie nie liczy tak jak liczysz się ty. Bez ciebie byłabym nikim, a moje życie przepełniałaby pustka, a życie nie miałoby najmniejszego sensu.
- Jesteś dla mnie tą jedyną, którą każdy z nas stara się znaleźć przez swoje życie. Dlatego postanowiłem zrobić pewien krok do przodu w naszym związku. Nawet nie wiesz jak się boję, ale kiedyś tak czy tak będę musiał to zrobić. A dzisiaj jest na to najodpowiedniejszy moment. Nie będę czekał do kolejnego roku. – wkładając prawą rękę do kieszeni, powoli zsunąłem się krzesła klękając przed swoją ukochaną. Wyciągnąłem ku niej czarne zamszowe pudełeczko i wolno je otwierając. – Anabel czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i zostaniesz moją żoną? – spytałem lekko się uśmiechając.
- Louis. – wyszeptała moje imię. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Łzy szczęścia. – Oczywiście, że uczynię cię najszczęśliwszym mężczyzną na świecie, bo ty w tej chwili zrobiłeś to samo ze mną. Zostanę twoją żoną. – powiedziała szeroko się uśmiechając. Wsunąłem jej na palec pierścionek z białego złota z oczkiem w kształcie lilii wysadzanym ametystem, a w środku małymi cyrkoniami. Kiedy już to uczyniłem odrzuciłem pudełeczko za siebie i przyciągnąłem Anabel do siebie złączając nasze usta w czułym pocałunku powoli przeradzającym się w coraz namiętniejszy. Nad nami zostały wystrzelone fajerwerki. Czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Cieszyłem się z tego, że będę mógł spędzić resztę swojego życia z osobą, którą tak bardzo kocham.
***
Cześć Wam! Na samym początku chciałabym podziękować za tak dużo miłych komentarzy pod prologiem. Na prawdę nie spodziewałam się tego. Bardzo się cieszę, że się podobał, bo przyłożyłam do niego starań, tak jak do dzisiejszego rozdziału, i mam nadzieję, że również przypadnie Wam do gustu. Szczerze mówiąc, sama jestem z niego zadowolona. Opiszę jeszcze może jeden lub dwa rozdziały, w których pojawią się postacie związane z chłopcami. Nie chcę zdradzić za dużo. Obiecuję też, że już niedługo pojawi się Jade. Życzę miłego dnia.
- Hej. – powitała mnie swoim słodkim głosem i ucałowała w policzek, co przyśpieszyło szybsze bicie serca.
- Cześć. - odpowiedziałem drżącym głosem, nad którym nie mogłem w tej chwili zapanować. - Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję. – uśmiechnęła się do mnie. Zapanowała cisza, a my staliśmy w siebie wpatrzeni. Nigdy przy niej aż tak się denerwowałem. Być może spowodowane jest obawą, że mnie odrzuci. Lecz w końcu raz się żyje.
- To jak? Idziemy? – spytałem dając kres przytłaczającemu milczeniu. Dziewczyna tylko pokiwała głową na znak, że się zgadza. Zaczekałem tylko, aż zamknie dom, po czym razem podeszliśmy pod mój pojazd. – Zanim jednak wejdziemy do środka, mam do ciebie taką jedną prośbę. Czy mogłabyś założyć tą opaskę? – spytałem, wyciągając z kieszeni przedmiot i pokazując go dziewczynie.
- Jasne. – bez wahania zgodziła się na to, o co przed momentem ją poprosiłem. Stanąłem za Anabel i czując jej różany szampon, zasłoniłem jej oczy opaską, wiążąc jej końce w malutką kokardkę. Następnie pomogłem jej usiąść wygodnie w fotelu samochodu. Kiedy oboje znaleźliśmy się w środku, ruszyliśmy w drogę.
- Mogę wiedzieć gdzie jedziemy? – spytała z nadzieją w głosie.
- Niespodzianka. – uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Może odsłonisz chociaż rąbek tajemnicy?
- Już niedługo zobaczysz wszystko na własne oczy. – odpowiedziałem. Resztę drogi przesiedzieliśmy w ciszy. Kiedy przejechaliśmy most zaparkowałem mój samochód na najbliższym parkingu i opuszczając mój wygodny fotel pokryty mięciutką skórą skierowałem się w stronę drzwi, z których pomogłem spokojnie wysiąść blondynce.
- Czy mogę już ściągnąć opaskę? – spytała, dotykając swoimi dłońmi czarnej tkaniny zasłaniającej jej oczy. Szybkim ruchem rąk powstrzymałem ją od jej zamiaru.
- Jesteśmy już prawie na miejscu. – odpowiedziałem. – A opaskę będziesz mogła ściągnąć za parę minut. Jednak najpierw musimy jeszcze podejść w jedno miejsce. – oznajmiłem jej. Dziewczyna po omacku odnalazła mnie i zarzuciła mi ręce na szyje.
- Wiesz jak trudną sztuką jest chodzenie na dosyć wysokim obcasie nic nie widząc? – na jej twarzy pojawił się cwany uśmieszek.
- Spokojnie. Przecież masz mnie. – poinformowałem swoją ukochaną pozostawiając na jej wargach delikatny pocałunek. – Teraz mi ufasz? – spytałem. Dziewczyna tylko pokiwała głową. Chwyciłem ją więc za rękę. Szliśmy chwiejnym krokiem wzdłuż Tamizy. Po paru minutach spaceru, stanąłem za nią i obejmując ją w pasie z radością oznajmiłem, że jesteśmy na miejscu. Anabel szybko ściągnęła opaskę. Przed nami stał duży biały jacht. – Masz może ochotę popływać? – szepnąłem jej do ucha.
- Z tobą zawsze. – odpowiedziała mi głośniej i ciągnąc mnie za rękę poprowadziła na pokład. Weszliśmy na ostatnie piętro, stając przy czym na niewielkim balkoniku. Było ono przyozdobione czerwono żółtymi kwiatami pośród dużych zielonych liści. Na samym środku stał dwuosobowy stół, przystrojony białym obrusem sięgającym do ziemi. Stały na nim między innymi dwa kieliszki i butelka czerwonego wina oraz talerze, sztućce, serwetki i zapalone świeczki. Po podłodze porozrzucane były płatki czerwonych róż. Odsunąłem Anabel krzesło, a sam zająłem naprzeciwko niej. Nim się obejrzeliśmy, zostaliśmy obsłużeni przez kelnerów. Płynęliśmy statkiem po Tamizie, kołysani delikatnie ruchami jakie wykonywała woda, a nad nami miliony świecących wyjątkowo jasno gwiazd. Jedliśmy przepyszne jedzenie, popijając winem. Śmialiśmy się i wspominaliśmy miniony rok. Kiedy powoli dochodziła dwudziesta druga zebrałem się na odwagę i zacząłem powoli wypełniać plan.
- Anabel dzisiaj świętujemy to, że jesteśmy ze sobą od roku. Cieszę się z tego, że to właśnie ty jesteś moją dziewczyną, a nie kto inny. Kocham cię całym sercem i nie mogę wyobrazić sobie bez ciebie życia. Chociaż nawet bym chciał to i tak nie potrafię. Dzięki tobie zrozumiałem co to jest miłość i wiem, że mam dla kogo codziennie widać nowy dzień.
- Ja ciebie też kocham i nikt inny się dla mnie nie liczy tak jak liczysz się ty. Bez ciebie byłabym nikim, a moje życie przepełniałaby pustka, a życie nie miałoby najmniejszego sensu.
- Jesteś dla mnie tą jedyną, którą każdy z nas stara się znaleźć przez swoje życie. Dlatego postanowiłem zrobić pewien krok do przodu w naszym związku. Nawet nie wiesz jak się boję, ale kiedyś tak czy tak będę musiał to zrobić. A dzisiaj jest na to najodpowiedniejszy moment. Nie będę czekał do kolejnego roku. – wkładając prawą rękę do kieszeni, powoli zsunąłem się krzesła klękając przed swoją ukochaną. Wyciągnąłem ku niej czarne zamszowe pudełeczko i wolno je otwierając. – Anabel czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i zostaniesz moją żoną? – spytałem lekko się uśmiechając.
- Louis. – wyszeptała moje imię. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Łzy szczęścia. – Oczywiście, że uczynię cię najszczęśliwszym mężczyzną na świecie, bo ty w tej chwili zrobiłeś to samo ze mną. Zostanę twoją żoną. – powiedziała szeroko się uśmiechając. Wsunąłem jej na palec pierścionek z białego złota z oczkiem w kształcie lilii wysadzanym ametystem, a w środku małymi cyrkoniami. Kiedy już to uczyniłem odrzuciłem pudełeczko za siebie i przyciągnąłem Anabel do siebie złączając nasze usta w czułym pocałunku powoli przeradzającym się w coraz namiętniejszy. Nad nami zostały wystrzelone fajerwerki. Czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Cieszyłem się z tego, że będę mógł spędzić resztę swojego życia z osobą, którą tak bardzo kocham.
***
Cześć Wam! Na samym początku chciałabym podziękować za tak dużo miłych komentarzy pod prologiem. Na prawdę nie spodziewałam się tego. Bardzo się cieszę, że się podobał, bo przyłożyłam do niego starań, tak jak do dzisiejszego rozdziału, i mam nadzieję, że również przypadnie Wam do gustu. Szczerze mówiąc, sama jestem z niego zadowolona. Opiszę jeszcze może jeden lub dwa rozdziały, w których pojawią się postacie związane z chłopcami. Nie chcę zdradzić za dużo. Obiecuję też, że już niedługo pojawi się Jade. Życzę miłego dnia.
Ojejku świetne ! Czekam na następny ! Masz talent dziewczyno. Jestem pod ogromnym wrażeniem
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie. ;)
Licze na Komentarz
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
Ugh jak ja nienawidzę tej Anabel, przepełnia mnie wewnętrzna nienawiść do tej dziewczyny. Ale rozdział jest świetny, wszystko tak cudownie opisane. Nie mogę się doczekać rozdziału z Jade.
OdpowiedzUsuńRozdział super ;)
OdpowiedzUsuńW końcu jest ;P
Ale coś mi nie pasuj ta cała Anabel ...
Mogła znaleźć sobie jakiegoś innego a nie Harrego, no weź :/
Chociaż nie, nie mogłaby przecież jak on może robić coś takiego Louisowi? Masakra...
Już jej nie lubię ...
Ciekawa jestem co powie loczkowi jak zobaczy pierścionek
Ale Harry też nie jest w porządku w stosunku do swojego NAJLEPSZEGO przyjaciela, ale miłość jest ślepa i nie wybiera...
Ale w przypadku tej Anabel to ona kręci z nimi oboma specjalnie, takie jest moje przeczulice
Czekam na następny ;))
Pozdrawiam,
M.
Super rozdział ! Nie podoba m się ta Anabel , wydaje mi się że coś knuje . szkoda mi Louiska ;c
OdpowiedzUsuńKOCHAM < 33 Zapraszam do mnie :)))
{http://myreasontobe1d.blogspot.com}
Jedno słowo: CUDO! :) xx
OdpowiedzUsuńWpadłam tu niespodziewanie, ale jak przeczytałam to się zakochałam < 3
OdpowiedzUsuńWłaśnie coś TAKIEGO chciałam czytać : d
Już cie kocham :D
+ zapraszam na mojego bloga ( piąty rozdział )
http://give-you-heart-a-break.blogspot.com
Spodziewałam się innego początku.. Zaskoczyłaś mnie i to mi sie podoba!! Przeczuwam że to opowiadanie będzie równie świetne co poprzednie. życzę weny i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ! Bardzo fajnie wszystko opisujesz, zazdroszczę Ci talentu ^^ . No cóż czekam na kolejny rozdział. aa i dziękuje za informowanie mnie, jeśli możesz informuj mnie dalej ;)
OdpowiedzUsuńNienawidzę Anabel. Fałszywa ,pewna siebie blondi. Ugh aż niedobrze mi się robi gdy o niej pomyślę. Jak Harry się dowie ... To będzie porażka , chłopak się załamie! Co za tupet!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :)
Czekam z niecierpliwością na następny. Pozdrawiam :*
Cześć ;))
OdpowiedzUsuńJej, rozdział mnie zaszokował (oczywiście pozytywnie :DD).
Harry i Anabel mają romans, a ona zostało żoną Louisa?
Harry będzie zły, niezadowolony. Ale z drugiej strony, Anabel nie zgadzając się zraniłaby bardzo Louisa.
Rozdział serio genialny. Sama nie umiem tak pisać, a wierz bardzo bym chciała!
No nic, pozostaje mi tylko czekać na następny :))
Pozdrawiam ;))
hej, jeśli chcesz to wpadnij do mnie na 4 rozdział ;))
UsuńJej znów spamuję... przepraszam!
Usuńale zapraszam na:
http://me-myself-i-ja.blogspot.com/ ---> nowe wpisy(2)
http://onedirectionwithmaya.blogspot.com/ --> nowy rozdział :DD
Pozdrawiam :PP
świetny rozdział,
OdpowiedzUsuńale Anabel jest trochę podejrzana, ja już nie wiem czy kocha Harrego, Louisa czy tylko z nimi pogrywa. Dodaj szybko następny :)
No nie mogę uwierzyć w to, że Anabel okazała się taka pusta. Z tego co piszesz okazuje się w porządku.
OdpowiedzUsuńGdybym nie przeczytała opisu z prawej strony w życiu nie pomyślałabym że coś jest z nią nie tak. Może troszeczkę zagubiona w swoich uczuciach dziewczyna, która nie wie kogo wybrać... Ale że Anabel=Barbie. Tego to nie przewidziałam. No trochę mi ten opis zepsuł lekturę, bo wiem już na czym stoję.
Hmmm. Współczuje Lou i Harremu.
Po jakimś czasie stracą wszystko.
Miłość i przyjaźń.
hihi ;d Zapomniałam zaprosić do siebie ;*
Usuńhttp://losangeles-romanticstory.blogspot.com/
Hej, chciałabym Cię zaprosić na swojego bloga: http://is-breathing-for-this-moment.blogspot.com/ i oznajmić, że jak tylko znajdę czas to przeczytam bardzo dokładnie i na pewno zostawię po sobie ślad. Pozdrawiam. @fabregasek <3
OdpowiedzUsuńbędzie się działo jak Harry się dowie o zaręczynach, o taak. a co do Anabel to już jej nie trawię, ale może kiedyś przemyśli swoje zachowanie. mam tylko nadzieje, że nasz ukochany Larry na tym nie ucierpi. świetny rozdział tak poza tym :)
OdpowiedzUsuńNie no super:)
OdpowiedzUsuńTak oryginalnie
Zapraszam do mnie:
http://1dopowiadania123456.blogspot.com/
To jest nie do opisania :D Nie ma dobrych słów, aby opisać twoje dzieło kochana ;* Jak na pierwszy rozdział sporo się dzieje i czekam na nn ;D
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam na 4 rozdział na http://4ever-carlos-and-annabella.blogspot.com/ Pozdrawiam ;*
Świetny rozdział i opowiadanie <3333
OdpowiedzUsuńCoś mi nie pasuje ta Anabel ;/
Będzie niezła akcja, jak Harry dowie się o zaręczynach jej i Lou o.O xD
Czekam na NN ;)
gotta-be-1d.blogspot.com
świetny rozdział! to dopiero pierwszy, ale już strasznie nas wciągnął. widać, że masz talent do pisania! :) czekamy na kolejne i zapraszamy do nas:
OdpowiedzUsuńhttp://theysaywearetooyoungonedirectionstory.blogspot.com/
dopiero co zaczynamy pisać i było by nam miło jakbyś zajrzała i wyraziła opinie w postaci komentarza. :)
Żałuję, że ten pierwszy rozdział się już skończył ;c Był cudny ;) Dużo się dzieje i wgl. tak fajnie opisane :D A te zaręczyny o.O WOW! Hah .xdd I mi też ta Anabel wydaje się dziwna...Hmm użyłam chyba złe określenie, ale nich będzie ;P
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
Pozdr.;*
Rozdział jak najbardziej mi się podoba;) Mam nadzieję że Jade nie długo się pojawi bo jestem ciekawa jak się poznają;) U mnie pojawił się rozdział 5 zapraszam wszystkomaswojsens.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKolejny świetny blog :) Jak zwykle idealnie xx
OdpowiedzUsuńhttp://cantyoufeelthechange1d.blogspot.de/