*Oczami Estery
- Puść ją w tej chwili! – rozkazała jakaś osoba, stojąca
przed nami. Kątem oka mogłam się jej dobrze przyjrzeć. Już po głosie i to nie
byle jakim poznałam, że była to dziewczyna, gdzieś mojego wzrostu lub
troszeczkę wyższa. Miała długie, proste, brązowe włosy i tego samego koloru
duże oczy. Chłopak kiedy tylko ją usłyszał, uśmiechnął się chamsko pod nosem i
momentalnie zabierając ode mnie swoje ręce, obrócił się w jej stronę, tak, że
stali twarzą w twarz, zabijając się wzrokiem.
- No proszę. Kogo my tu mamy? – powitał ją tymi słowami z
rozbawieniem i głupim uśmieszkiem, który nie schodził mu z twarzy. – Co tu
robisz Jade? – spytał już chłodnym tonem.
- Nie twój interes. – odpowiedziała przez zaciśnięte zęby. W
powietrzu aż czuć było nienawiść jaką się darzyli. Na chwilę zapadła głucha
cisza, a oni nadal mierzyli się spojrzeniami.
- Dobra. Nie obchodzi mnie twoja nic nie warta obecność. Nie
psuj mi zabawy jasne?! Bo w przeciwnym razie może stać ci się krzywda. –
chłopak, którego imienia jeszcze nie poznałam i w cale nie zależało mi na tym,
zrobił krok w stronę Jade, bo tak przed momentem się do niej zwrócił.
- Jesteś zwykłym śmieciem Chris.
- Twoja przyjaciółka uważa inaczej.
- Holly w końcu przejrzy na oczy. – oznajmiła.
- Nie bądź tego taka pewna. W końcu wiele razy próbowałaś
jej to uświadomić, a ona i tak wierzyła mi. To jest przykład co robi miłość z
człowiekiem.
- Raczej zwykłe zauroczenie, które wcześniej czy później
pryśnie.
- Nie mieszaj się mój związek z nią! Rozumiesz? – powiedział
i prawą ręką złapał ją za ramię.
- Przykro mi, ale żaden idiota nie będzie krzywdził osób, na
których mi zależy. – odpowiedziała mu. Mimo, że była w nieciekawym położeniu,
bo ów chłopak był od niej silniejszy, wykazywała się odwagą, tym samym, czego
mi przed momentem zabrakło.
- Zamknij się! I licz się ze słowami, bo może ci się coś
stać. W końcu dołączysz do swoich rodziców. – zagroził jej, na co ona spuściła
wzrok. Widać, że ich wspomnienie ją zabolało. Lecz po chwili z powrotem wlepiła
w niego parę swoich brązowych oczu.
- A ty uważaj bo mówisz do dziewczyny. – powiedziała i
zaciśniętą pięścią uderzyła go w nos, przez co Chris puścił ją i złapał się w
miejsce bólu, a my wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia i puściłyśmy się
pędem w stronę wejścia do klubu. Kiedy znalazłyśmy się w środku, pomiędzy
tańczącymi ludźmi przytuliłam się do dziewczyny, a ona odwzajemniła gest.
- Bardzo ci dziękuję. Nie chcę myśleć co by się stało, gdyby
nie ty. – mówiłam dając upust łzom, które niczym dwa strumienie spływały mi po
policzkach.
- Drobiazg. W końcu od zawsze chciałam przywalić temu
śmieciowi, a teraz miałam taką możliwość z uzasadnionym powodem. Ale najważniejsze
jest to, że nic ci się nie stało. – odpowiedziała. Czując moje łzy, które
ocierały się o nią, zaczęła mnie uspokajać. – Już dobrze, on nic ci już nie
zrobi. Nie płacz. – po paru minutach ciszy i stania w jednej pozie, dziewczyna
puściła mnie. – Odprowadzę cię do domu. – zaproponowała a ja tylko
przytaknęłam. Gdy byłyśmy już koło szklanych drzwi, przypomniałam sobie o kimś.
- Poczekaj chwileczkę, muszę znaleźć moją przyjaciółkę, z
którą tutaj przyszłam. – w tym momencie bałam się czy jej nic się nie stało. W
końcu nie widziałam jej o dobrych paru godzin. Razem z Jade udałyśmy się długim
korytarzem, który prowadził na salę, gdzie ludzie bawili się w najlepsze.
Zaczęłam się rozglądać ale nigdzie nie widziałam mojej brązowowłosej
towarzyszki. Nagle poczułam jak ktoś z ogromną mocą się do mnie przytula.
- Estera! Tu jesteś! Wszędzie cię szukałam. – powiedziała. –
Co ci się stało?! – spytała przerażona, patrząc w moje zapłakane oczy. Wszystko
jej szybko opowiedziałam, a ona mocno mnie przytuliła. – Dziękuję, że jej
pomogłaś. – zwróciła się do Jade.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Chodźcie, wychodzimy. –
oznajmiła moja bohaterka i szybko opuściłyśmy klub. Louis miał rację, w takich
miejscach wieczorami jest niebezpiecznie. Szłyśmy londyńskimi uliczkami, które
w nocy w cale nie sprawiały pozoru bezpiecznych i tylko niektóre oświetlane
były latarniami.
- Chris to chłopak twojej przyjaciółki? – spytałam.
- Niestety tak. – odpowiedziała na moje pytanie. Resztę
drogi spędziłyśmy na opowiadaniu o sobie. Razem z Ericką bardzo ją polubiłyśmy,
mimo, że znamy ją niecałą godzinę. Nabrałam do niej zaufania, i mogłabym
powiedzieć jej o większości sprawach, nawet zdradzić moje tajemnice. Miała coś
w sobie. Wydawała się być ciekawą osobą, którą warto bliżej poznać.
- Jesteśmy na miejscu. – oznajmiłam. - Mam nadzieję, że się
jeszcze kiedyś spotkamy.
- Ja też. – odpowiedziała. – Trzymajcie się.
- Na razie. – chwilę popatrzyłyśmy na odchodzącą postać
Jade, a kiedy zniknęła z zasięgu naszego widzenia, przeszłyśmy przez próg
znajdując się w przedpokoju. Na podjeździe zauważyłam auto Louisa.
Poinformowałam o tym Erickę i obie starając się zachowywać jak najciszej
umiemy, weszłyśmy do salonu, przez który schodami w górę planowałyśmy dostać
się na piętro, gdzie znajdował się nasz pokój. Jednak zastałyśmy małą
niespodziankę.
- Czekałem na was. – powiedział spokojnie mój brat, siedzący
tyłem do nas na fotelu. Po woli zszedł z mebla i podszedł w naszą stronę. –
Gdzie wyście się włóczyły o tak późnej porze?! – zaczął krzyczeć. - Wróciliśmy
z Harrym z próby po północy, a moich podopiecznych nie ma w łóżkach! Przecież
mówiłem, że Londyn jest nocą niebezpieczny! A jak by wam się coś stało?! – po
ostatnim zdaniu wymieniłyśmy z Ericką znaczące spojrzenia. Louis chyba się
domyślił. Bez słowa podszedł bliżej i obie nas przytulił.
- Co się stało? – spytał zatroskany.
- Nic poważnego. – odpowiedziałam, powstrzymując łzy, które
cisnęły się na samo wspomnienie o wydarzeniu sprzed kilku godzin.
- Estera ja chyba widzę, tak?! Nie jestem ślepy. –
powiedział wystraszony. Bał się o mnie, o Erickę, w końcu ja byłam jego siostrą
i tak samo traktował moją przyjaciółkę. – Zresztą mi możecie powiedzieć o
wszystkim. – dodał po chwili.
- Nie chce o tym gadać. – rzuciłam.
- Przepraszam Lou, już nigdy nie wyjdziemy z domu bez twojej
zgody. – powiedziała Ericka, a ja na znak, że się z nią zgadzam pokiwałam
twierdząco głową.
- Dobrze. Idźcie do pokoju. – rozkazał zrezygnowany.
- Dobranoc braciszku. – rzuciłyśmy jednocześnie.
- Dobranoc siostrzyczki. Ale i tak zdajecie sobie sprawę z
tego, że macie szlaban? – spytał kiedy już byliśmy na piętrze.
- Wiemy. – odpowiedziałyśmy i szybko weszłyśmy do naszej
sypialni. Przebrałyśmy się w piżamy i położyłyśmy się spać.
*Oczami Holly
- To jest niedorzeczne! – prawie, że krzyknęłam. Nie mogłam
uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam od Jade. – Mój chłopak chciał zgwałcić
jakąś dziewczynę? – spytałam z niedowierzaniem.
- To właśnie powiedziałam. – odpowiedziała cały czas patrząc
na mnie.
- On by tego nie zrobił! To nie możliwe! – nie mogłam
spokojnie usiedzieć na miejscu. Zaczęła chodzić w kółko. Cały czas czułam na
sobie jej wzrok.
- Holly kiedy w końcu zrozumiesz, że on nie jest taki za
jakiego go uważasz. – powiedziała kładąc mi swoją dłoń na ramieniu, którą
szybko ściągnęłam i zrezygnowana usiadłam na fotelu.
- Czemu od dnia, w którym zaczęłam się spotykać z Chrisem,
cały czas próbujesz mnie przekonać żebym z nim zerwała?! – wybuchłam. – Nie słyszę
nic innego tylko same złe rzeczy o nim. Nie wiem, zazdrosna jesteś?! –
wykrzyczałam jej, dając jednocześnie upust łzom. – Jesteś moją przyjaciółką
odkąd pamiętam. Zawsze byłam przy tobie w trudnych chwilach, starałam ci się
pomóc jak tylko umiałam, a ty nie możesz zaakceptować mojego szczęścia?! Taka
jesteś prawdziwa? – spytałam, patrząc na nią ze złością.
- Holly to nie tak. Nie podoba mi się Chris, ja go po prostu
widziałam w tym wcieleniu, którego ty jeszcze nie poznałaś. – zaczęła tłumaczyć,
jednak moją głowę przepełniała wściekłość. Tak trudno było mi uwierzyć w słowa
Jade.
- Holly. Kochanie. Co się stało?! – spytał mnie Chris, tym
swoim zatroskanym głosem, przytulając mnie do siebie. Z tego wszystkiego nawet
nie zauważyłam, kiedy wrócił do domu. Nic mu nie odpowiedziałam, tylko wtuliłam
się w niego. Czułam zapach jego perfum, które tak bardzo lubiłam. Wbrew tego co
mówiła mi o nim moja przyjaciółka, kochałam go i nie wierzyłam w te wszystkie
brednie. – A ona co tutaj robi? – spytał mnie, patrząc na Jade. W jego głosie
dało się wyczuć zdenerwowanie.
- Przyszłam opowiedzieć Holly o twoim ostatnim występku. –
powiedziała mierząc go morderczym spojrzeniem, a on jedynie uśmiechnął się
chłodno pod nosem. W tej chwili wyswobodziłam się z objęć ukochanego i wstając
z fotela, na którym siedzieliśmy, stanęłam obok brązowowłosej.
- Czy to wszystko prawda, że chciałeś zgwałcić dziewczynę?! –
spytałam prawie, że krzycząc. Chris momentalnie spuścił wzrok. – Czyli to
prawda. – odparłam smutno.
- Przepraszam cię, byłem pijany i nie panowałem nad tym co
robię. Zresztą do niczego nie doszło. – usprawiedliwiał się, a ja nie
wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Nic nie powiedziałam. Chłopak
podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, jednak odsunęłam się od niego na
bezpieczną odległość. – Skoro tak wszystko mówisz swojej przyjaciółce, to
powiedziałaś jej, jakim uczuciem mnie darzysz? – tym razem zwrócił się do Jade.
- Proszę?! – wykrzyknęła z niedowierzaniem.
- Oj no, nie udawaj głupiej. Podobam ci się, jesteś we mnie
do szaleństwa zakochana i dajesz mi zawsze o tym znać, kiedy nie ma przy nas
Holly. – oświecił ją.
- Jade? – spytałam bezradnie, spoglądając na moją najlepszą
przyjaciółkę.
- To nie prawda, Holly nie wierz w to co mówi! – jej oczy
natychmiast napełniły się łzami.
- Tak? To jak wyjaśnisz to, że odkąd się spotykamy, chcesz
byśmy zakończyli ten związek? – zapytał.
- Chris ma rację. – poparłam swojego chłopaka.
- Bo ja wiem, jaki on jest naprawdę i w cale nie zasługuje
na ciebie. – wyszeptała. Nic już z tego nie rozumiałam, każde z nich
przedstawiało wersję, przedstawiającą tę drugą osobę w gorszym świetle.
- Musisz to skończyć Holly. – powiedział Chris, po chwili
głuchej ciszy. – Albo ja, albo ona. Wybieraj. – tego się bałam, ale wiedziałam,
że chodząc z Chrisem, oddalam się od Jade, a przyjaźniąc się z nią, trudno było
mi się z nim spotykać. Wszystko przez tą nienawiść, którą darzyli się przy
każdej możliwej okazji. Na obojgu z nich bardzo mi zależało, i nie chciałam
żadnego stracić. Stałam pośrodku, a oni czekali na mój wybór, który jaki by nie
był, jedno i tak będzie cierpiało. Jade, moja przyjaciółka od piaskownicy, była
dla mnie siostrą, której nigdy nie miałam. Łączyło nas wiele chwil, które
spędziłyśmy razem, tych smutnych i tych wesołych. Zawsze przy mnie była, tak
samo jak ja przy niej. I jest jeszcze Chris. Chłopak, którego kocham jak
żadnego innego i nie potrafię sobie wyobrazić bez niego życia. Przede mną stała
jedna z trudniejszych decyzji. Ostatni raz spojrzałam na każde z
nich, a następnie poszłam w prawo tym samym wybierając Chrisa i rzucając się na
niego. Objął mnie w pasie, ściskając jak najmocniej mógł. W jego ramionach
czułam się tak bezpiecznie.
- Życzę szczęścia. – powiedziała Jade, a po jej policzkach
zaczęły spływać zły. Nie czekając na moją odpowiedź wybiegła z domu.
- Jade. – wyszeptałam, patrząc w miejsce, gdzie kilka sekund
temu stała brązowowłosa. W tej chwili straciłam najlepszą przyjaciółkę i wątpię
by chciała mnie jeszcze kiedykolwiek widzieć.
*Oczami Harrego
Nie mogę o niej zapomnieć i o uczuciu czy chwilach, które razem
przeszliśmy i te co nas łączą, pomimo ciężkich dla mnie starań. Może
spowodowane jest to tym, że minął zaledwie dzień, albo przez to, że kocham
Anabel całym sercem, które bije tylko dla niej, a myśli zapełniające moją
głowę, poświęcone są jej osobie. Gdzie tylko się oglądnę, wszystko mi o niej
przypomina. Widzę jej doskonałą twarz, śnieżnobiały uśmiech i niebieskie oczy,
w których zatracałem się, kiedy tylko w nie spojrzałem. W moich uszach wciąż
brzmi ten słodki głos, którym witała mnie każdego dnia. Na samą myśl o niej, na
mojej twarzy pojawia się szczery uśmiech. Cały czas mam ochotę sięgnąć po
telefon, leżący na mojej szafce nocnej, i wybrać numer ukochanej, chociaż po to
by posłuchać jej lub umówić się z nią na dzisiejszy wieczór, bym mógł ją
zobaczyć na własne oczy, a nie w wyobraźni. Ale jest jeszcze Louis, którego
kocham jak brata i nie chcę by cierpiał. W końcu obiecałem Liamowi, że skończę
z Anabel, by nie mówił nic naszemu zakochanemu w paskach i blondynce,
przyjacielowi. Nie mogąc już dużej usiedzieć pośród czterech ścian, opuściłem
mój pokój. Mijając salon, w którym siedzieli Lou, Erica i Estera, oznajmiłem
im, że wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. Następnie przekroczyłem próg domu i
znajdując się na świeżym powietrzu, szedłem ku drugiemu krańcowi miasta, gdzie
mieszkała pewna osoba. Pożądanie wygrało z obietnicą, poczuciem winy i wszystkim
innym. Po półgodzinnym spacerze byłem na miejscu. Wziąłem głęboki wdech i
zapukałem do drzwi, które po chwili zostały otwarte, a moim oczom ukazała się
blond piękność.
- Anabel. – wyszeptałem.
- Co tutaj robisz? – spytała mnie ze zdziwieniem.
- Nie mogłem już dużej bez ciebie wytrzymać, dlatego
przyszedłem. – oznajmiłem jej. – Mogę wejść? – dziewczyna przepuściła mnie w
progu. Udaliśmy się do małego salonu. Pomarańczowe ściany doskonale współgrały
z dwoma białymi skórzanymi fotelami, jednym większym, a drugim mniejszym. Na
tym pierwszym leżały trzy żółte poduszki. Na środku pomieszczenia stała niziutka
drewniana ława, na której porozrzucane były przeróżne gazety o modzie. Półtorej
metra dalej stał mebel z dużą plazmą. Okna zasłaniały zasłony, ciemnego odcienia
pomarańczu, i białe koronkowe firanki. Parkiet przykrywał beżowy dywan, a nad
nim wisiała szklana lampa.
- Napijesz się czegoś? – spytała mnie po chwili milczenia,
spowodowana przyglądaniem się sobie wzajemnie.
- Nie dzięki. – już miałem ją pocałować, kiedy dziewczyna odsunęła
się ode mnie, robiąc krok w tył. – Coś się stało?
- Harry my nie możemy. – odpowiedziała bez zastanowienia. –
Obiecaliśmy to Liamowi, by nic nie powiedział Louisowi, pamiętasz?
- Ale ich obu tutaj nie ma.
- Harry zrozum, że już pod koniec wakacji będę żoną twojego
przyjaciela. Nie możemy w nieskończoność ciągnąć tego romansu. – poinformowała mnie.
Powoli usiadłem na fotelu i wlepiając wzrok
w dywan.
- Już zdołałaś o mnie zapomnieć?! – spytałem po chwili
prawie, że krzycząc.
- Harry nigdy do końca nie zapomnę o tobie i o tym co było,
ale uświadom sobie, że to wszystko była zabawa. – odpowiedziała, siadając obok
mnie.
- Zabawa, tak?! Ja się w tobie zakochałem i wierzyłem, w
każde twoje słowo, że mnie kochasz i nie możesz przestać o tym myśleć, pod czas
kiedy były to zwykłe kłamstwa! – wstając z miejsca, wykrzyczałem jej wszystko
co leżało mi na sercu.
- Nie do końca kłamstwa. Myślałam o tobie, tak jak ty
myślałeś o mnie, ale dla mnie liczy się tylko Louis. Musisz o mnie, o nas
zapomnieć. – poinformowała mnie.
- Jak by ci na nim tak zależało, nie zdradzałabyś go ze mną.
- Tak? Ciebie tyczy się to samo, w końcu nie powinieneś
zdradzać swojego najlepszego przyjaciela z jego dziewczyną! Jesteśmy tacy sami.
– odpowiedziała przybliżając się bliżej, tak że czułem na twarzy jej oddech,
ale nie całując mnie.
- Nie. Nie jesteśmy tacy sami. Ja jestem inny, bo mam to
czego ci brak. Uczucia i poczucie winy. – poinformowałem ją i opuściłem jej
dom trzaskając drzwiami, tak mocno jak tylko umiałem. Zacząłem biec przed
siebie, dając upust łzom.
***
Cześć! Na samym początku chciałabym podziękować za wszystkie piętnaście komentarzy pod rozdziałem trzecim. Nawet nie wiedzie jaką radość mi sprawiacie. Tak jak też obiecałam dodaję kolejny w zaplanowanym terminie. Mam nadzieję, że chociaż troszkę się Wam podoba. Mamy już wrzesień, a co się z tym wiąże, szkoła, nauka. Jednak to nie przeszkodzi mi w dodawaniu rozdziałów. Postaram się dodawać od jednego do dwóch w tygodniu. To wszystko zależy od czasu i weny. Kolejny czyli piąty ukaże się w środę. Trzymajcie się :)
Tak! Nareszcie Harry zmądrzał, znaczy tak mi się wydaje ;D Nie lubię Anabel i podejrzewam, że prędzej czy później zrani Lou :c Fajnie, że w końcu pojawiła się Jade! Było o niej nie wiele, ale wystarczająco by ją polubić.A tak wgl. to ten rozdział nie podoba mi się 'troszkę' tylko bardzo, bardzo.xdd To teraz byle do środy bo rozdział ;*
OdpowiedzUsuńJakbyś chciała to wpadnij ;
http://story--of--my--life.blogspot.com/
Dobrze w jakimś sensie że ten cały romans Harrego i Anabel skończył się, ale coś czuję że i tak to wyjdzie i będzie gorzej i to o wiele gorzej ...
OdpowiedzUsuńJade uratowała Esterę kamień z serca ;P
Przepraszam za słowa ale ta Holly jest głupia, ale cóż miłość przysłanie wszystkie wady tej drugiej osoby ... Mam tylko nadziej że Holly przejrzy w końcu na oczy i wtedy przyzna racje Jade, a ona przyjmie ją na pewno z otwartymi ramionami ;))
Rozdział bardzo fajny ;D
Więc teraz czekam na następny ;))
Pozdrawiam,
M.
Nareszcie skonczyl sie ten cały romans Anabel i Hazzy . Ciekawi mnie czy Lou sie o ty, dowie .
OdpowiedzUsuń---------------------------
współczuję Jade . Ja na jej miejscu nigdy nie wybaczylabym Holly . Jak mozna wybrać chlopaka , ktorego wcale się nie zna zamiast "siostry" ?!
Ogółem świetny rozdział, zapraszam do mnie , dodałam pierwszy rozdział :) happy-1d.blogspot.com
świetny,
OdpowiedzUsuńDziwię się Holly że wybrała chłopaka, a nie przyjaciółkę, ale faktycznie miłość zmienia człowieka wiem coś tym.
Życzę weny i czekam do środy na następny ;)
Aaaw *-* Cudny rozdział. Szkoda mi Jade, straciła najlepszą przyjaciółkę. Ta Holly to niezła menda, według mnie, ale no niestety albo stety miłość zmienia i to ogromnie człowieka. Harry też pocierpiał, aż mi go szkoda. Racja, teraz raczej większość blogów na czas roku szkolnego zostanie zawieszona albo rozdziały będą później, ale mam nadzieję, że ty nie zawiesisz. Nie wiem co bym wtedy zrobiła. Na następny rozdział czekam z niecierpliwością. I oczywiście tak jak każda, życzę Ci tej wspaniałej weny :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Harry wygarnął tak Anabel. ^^ i dziwie się, że Holly wybrała chłopaka. ;/ No więc rozdział wyszedł Ci świetnie ;D Tak jakoś mi się wydaje, że mój blog przy Twoim to totalna nuda ;c
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na następny ;)
W końcu udało mi się nadrobić i oczywiście nie żałuję :)
OdpowiedzUsuńTa Holly jest jakaś głupia, ale zakochana(a może po prostu głupio zauroczona?) Mam nadzieję, że pogodzi się z Jade i zrozumie, że Chris nie jest odpowiednim chłopakiem.
Cieszę się, że Esterze nic się nie stało, brawa dla Jade :D Myślę, że dziewczyny się zaprzyjaźnią.
Cieszę się też, że związek Harrego i Anabel w końcu dobiegł końca, ale mam przeczucie, że Lou się jakoś o tym dowie...
Czekam na nexta;3
nawet nie wiem co mam napisać, po prostu nie da się dobrać słów by opisać jak bardzo podobają mi się twoje blogi. jesteś niesamowita i tyle :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Baaardzo długi , ale pieknie napisany : 3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie : HAGGARD.BLOG.ONET.PL
PS. informuj mnie o NN : 3