*Oczami Louisa
Siedziałem na balkonie, opierając się o barierkę i wpatrując
w gwiazdy. Dzisiejszej nocy na niebie było ich wyjątkowo dużo. Zamiast
zachwycać się tym pięknym widokiem, ja myślałem o Harrym. Wściekłość o to co
zrobił, w dalszym ciągu nie ustępowała, ale mimo wszystko brakowało mi go. W
mojej głowie wciąż słyszałem jego słowa wypowiedziane przy spotkaniu w
szpitalu: Louise Wiliamie Tomlinsonie,
wiedz, że nie odpuszczę sobie ciebie tak łatwo! Czemu nie mogę wyrzucić
tego z pamięci?! A razem z tym wszystkich wspomnień, które dzieliłem z moim
przyjacielem?! Zaraz! Powiedziałem przyjacielem?
- O czym tak myślisz? – spytała Erica, opierając się o barierkę zaraz obok mnie i spoglądając na gwiazdy. – Czyżby o niebie przyozdobionym dzisiaj wyjątkowo bogato? A może o czymś zupełnie innym? – popatrzyła na mnie, unosząc jedną brew do góry.
- Powiedz mi czemu nie mogę wyrzucić go z mojej pamięci? – spytałem drżącym głosem. Czułem jak łzy napełniły moje oczy. Ostatnio dość często płakałem, jak jakaś dziewczyna, co było niepodobne do mnie, do Louisa Tomlinsona.
- Bo zależy ci na Harrym, w końcu jest twoim przyjacielem. – odpowiedziała, patrząc przed siebie.
- Poprawka. Był nim. – sprostowałem i już miałem coś mówić, kiedy ponownie zabrała głos dziewczyna, która była dla mnie jak siostra.
- Poznaliście się dwa lata temu i od tego momentu, całą piątką zostaliście połączeni więzią. Tą więzią była przyjaźń, która trwała bardzo długo. Z każdym dniem stawaliście się bliżsi sobie. – na chwile się zatrzymała i spojrzała na mnie. Lekko uśmiechając się, zaczęła na nowo kontynuować. – Przyjaźń jest na dobre i na złe. Harry zawinił. Ja to wiem, ty to wiesz i wiedzą to osoby z twojego najbliższego otoczenia, Estera i chłopcy.
- Niby masz rację. Przyjaźń jest na dobre i na złe, ale jak ja mam wybaczyć Harremu, skoro mnie zranił bardziej niż ktokolwiek inny? – spytałem, ocierając pierwszą uronioną łzę.
- Nie zapominaj o Anabell. – oznajmiła i popatrzyła na mnie, a ja na nią. – Jest ładna, ma urok osobisty i po prostu uwiodła Harrego, a nie on ją.
- Skąd możesz to wiedzieć? – spytałem, wyraźnie zdziwiony wiedzą mojej towarzyszki.
- Bo ona wcale tego nie żałowała, nie zżerało ją poczucie winy, a Stylesa przeciwnie. Omotała Harrego, wykorzystywała go i powtarzała, że go kocha, a tak naprawdę były to tylko puste słowa. W tedy ty i ona byliście jeszcze parą i wybraliście się na randkę, Harry wrócił do domu pijany i zalany łzami. Wyznał w tedy Liamowi, że cały czas próbuje z nią skończyć, ale ją kocha. Podsłuchałyśmy ich rozmowę, ale nie wypowiedział jej imienia, więc nie wiedziałyśmy o kogo chodzi. Ale to nie jest teraz najważniejsze. Chodzi o to, że wyznał ci prawdę, jaka ona by nie była, chociaż wiedział, że kiedy to usłyszysz, odwrócisz się od niego. Jednak nie chciał, żeby jego przyjaciel, którego kocha jak brata nie żył w kłamstwie. To pewnie dlatego tak wszystko przeżywał, siedział zamknięty w swoim pokoju i cały czas płakał. – odpowiedziała. – Tak mi się przynajmniej wydaje. – dodała. W tedy zrobiło mi się go naprawdę żal.
- Zdaję sobie sprawę jak się czuł. – odpowiedziałem smutno. – Szkoda mi go, naprawdę szkoda mi go, a zwłaszcza, że widziałem jego ból i cierpienie. – zawahałem się, jednak zacząłem mówić dalej. – Jednak dalej nie mogę mu od tak wybaczyć.
- Wiem Louis, to normalne. Potrzebujesz czasu, to właśnie on leczy wszystkie rany. – powiedziała, klepiąc mnie po ramieniu. – Zobaczysz, kiedyś wszystko się ułoży. – dodała.
- Cieszę się, że mam taką młodszą, przybraną siostrę, która naprawdę potrafi do mnie dotrzeć. – oznajmiłem jej, obdarzając ją uśmiechem.
- Ja też się cieszę, że mam takiego starszego, przybranego brata. – przytuliłem ją do siebie, jak najmocniej umiałem. Po chwili dziewczyna wyrwała się i wskazała ręką w niebo.
- Patrz! Spadająca gwiazda! – wykrzyczała. – Pomyśl szybko jakieś życzenie. – dodała i na pewno w myślach wypowiadała swoje, a ja poszedłem w jej ślady. Żeby wszystko z biegiem czasu jakoś się ułożyło.
- O czym tak myślisz? – spytała Erica, opierając się o barierkę zaraz obok mnie i spoglądając na gwiazdy. – Czyżby o niebie przyozdobionym dzisiaj wyjątkowo bogato? A może o czymś zupełnie innym? – popatrzyła na mnie, unosząc jedną brew do góry.
- Powiedz mi czemu nie mogę wyrzucić go z mojej pamięci? – spytałem drżącym głosem. Czułem jak łzy napełniły moje oczy. Ostatnio dość często płakałem, jak jakaś dziewczyna, co było niepodobne do mnie, do Louisa Tomlinsona.
- Bo zależy ci na Harrym, w końcu jest twoim przyjacielem. – odpowiedziała, patrząc przed siebie.
- Poprawka. Był nim. – sprostowałem i już miałem coś mówić, kiedy ponownie zabrała głos dziewczyna, która była dla mnie jak siostra.
- Poznaliście się dwa lata temu i od tego momentu, całą piątką zostaliście połączeni więzią. Tą więzią była przyjaźń, która trwała bardzo długo. Z każdym dniem stawaliście się bliżsi sobie. – na chwile się zatrzymała i spojrzała na mnie. Lekko uśmiechając się, zaczęła na nowo kontynuować. – Przyjaźń jest na dobre i na złe. Harry zawinił. Ja to wiem, ty to wiesz i wiedzą to osoby z twojego najbliższego otoczenia, Estera i chłopcy.
- Niby masz rację. Przyjaźń jest na dobre i na złe, ale jak ja mam wybaczyć Harremu, skoro mnie zranił bardziej niż ktokolwiek inny? – spytałem, ocierając pierwszą uronioną łzę.
- Nie zapominaj o Anabell. – oznajmiła i popatrzyła na mnie, a ja na nią. – Jest ładna, ma urok osobisty i po prostu uwiodła Harrego, a nie on ją.
- Skąd możesz to wiedzieć? – spytałem, wyraźnie zdziwiony wiedzą mojej towarzyszki.
- Bo ona wcale tego nie żałowała, nie zżerało ją poczucie winy, a Stylesa przeciwnie. Omotała Harrego, wykorzystywała go i powtarzała, że go kocha, a tak naprawdę były to tylko puste słowa. W tedy ty i ona byliście jeszcze parą i wybraliście się na randkę, Harry wrócił do domu pijany i zalany łzami. Wyznał w tedy Liamowi, że cały czas próbuje z nią skończyć, ale ją kocha. Podsłuchałyśmy ich rozmowę, ale nie wypowiedział jej imienia, więc nie wiedziałyśmy o kogo chodzi. Ale to nie jest teraz najważniejsze. Chodzi o to, że wyznał ci prawdę, jaka ona by nie była, chociaż wiedział, że kiedy to usłyszysz, odwrócisz się od niego. Jednak nie chciał, żeby jego przyjaciel, którego kocha jak brata nie żył w kłamstwie. To pewnie dlatego tak wszystko przeżywał, siedział zamknięty w swoim pokoju i cały czas płakał. – odpowiedziała. – Tak mi się przynajmniej wydaje. – dodała. W tedy zrobiło mi się go naprawdę żal.
- Zdaję sobie sprawę jak się czuł. – odpowiedziałem smutno. – Szkoda mi go, naprawdę szkoda mi go, a zwłaszcza, że widziałem jego ból i cierpienie. – zawahałem się, jednak zacząłem mówić dalej. – Jednak dalej nie mogę mu od tak wybaczyć.
- Wiem Louis, to normalne. Potrzebujesz czasu, to właśnie on leczy wszystkie rany. – powiedziała, klepiąc mnie po ramieniu. – Zobaczysz, kiedyś wszystko się ułoży. – dodała.
- Cieszę się, że mam taką młodszą, przybraną siostrę, która naprawdę potrafi do mnie dotrzeć. – oznajmiłem jej, obdarzając ją uśmiechem.
- Ja też się cieszę, że mam takiego starszego, przybranego brata. – przytuliłem ją do siebie, jak najmocniej umiałem. Po chwili dziewczyna wyrwała się i wskazała ręką w niebo.
- Patrz! Spadająca gwiazda! – wykrzyczała. – Pomyśl szybko jakieś życzenie. – dodała i na pewno w myślach wypowiadała swoje, a ja poszedłem w jej ślady. Żeby wszystko z biegiem czasu jakoś się ułożyło.
*Oczami Estery
Wróciłam pod wieczór do mieszkania. Erica razem z Louisem
pojechali odebrać Zayna ze szpitala. Na szczęście jego stan przez ostatnie dwa
tygodnie znacznie się poprawił i wszyscy mogliśmy odetchnąć z ulgą. Szczególnie
chłopcy, którzy uznawali go za brata, a także Erica. Do dnia dzisiejszego nie
dowiedziałam się czy odwzajemniała uczucia Mulata, ale zżerało ją poczucie
winy. W całym mieszkaniu panowały egipskie ciemności. Nie zważając na to uwagi,
ostrożnie przeszłam przez przedpokój i chciałam się udać do pokoju, który od
pewnego czasu zamieszkiwałyśmy z moją najlepszą przyjaciółką, lecz coś mnie
zatrzymało, a tak dokładnie szlochanie dochodzące z pokoju blondyna. Powoli
przyłożyłam lewe ucho do drzwi, chcąc sprawdzić czy czasem się nie
przesłyszałam. On naprawdę płakał!
Gwałtownie otworzyłam drzwi bez pukania i ujrzałam siedzącego przed laptopem
chłopaka.
- Co się stało Niall? – spytałam jednocześnie z przerażeniem i troską. Blondyn powoli odwrócił się w moją stronę.
- Nic. – odpowiedział po cichu i zaczął wycierać mokre policzki.
- Może i jestem blondynką, ale nie jestem głupia. – powiedziałam i podchodząc do niego, usiadłam na skraju biurka. – Powiesz mi? – spytałam, zachęcająco się uśmiechając. Głodomór podsunął mi laptopa, którego położyłam sobie na kolanach i spojrzałam na monitor. Z początku się dziwiłam, bo nic nie zauważyłam, lecz natrafiłam na pewną wiadomość na twitterze.
,,Niall, nienawidzę cię! Kocham One Direction, ale ty
rujnujesz ten zespół. Jesteś brzydki, nie umiesz śpiewać, mam nadzieję że
przejedzie cię autobus! Gej!’’- Co się stało Niall? – spytałam jednocześnie z przerażeniem i troską. Blondyn powoli odwrócił się w moją stronę.
- Nic. – odpowiedział po cichu i zaczął wycierać mokre policzki.
- Może i jestem blondynką, ale nie jestem głupia. – powiedziałam i podchodząc do niego, usiadłam na skraju biurka. – Powiesz mi? – spytałam, zachęcająco się uśmiechając. Głodomór podsunął mi laptopa, którego położyłam sobie na kolanach i spojrzałam na monitor. Z początku się dziwiłam, bo nic nie zauważyłam, lecz natrafiłam na pewną wiadomość na twitterze.
A od razu pod nią odpowiedź, powoli uspokajającego się chłopaka.
,,Dziękuję.’’
No tak. Cały świat jeszcze nie poznał prawdy o tym, że
najprawdopodobniej One Direction już nie ma. Sama jednak miałam nadzieję, że
chłopcy znajdą jakieś rozwiązanie. Zgadzam się z tym, że Harry źle postąpił
wobec mojego brata, ale to nie było teraz najważniejsze.
- Niall. – powiedziałam i przytuliłam chłopaka do siebie. – Ona nie może nazywać się fanką. Nie może się nazywać Directionerką. – tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Na jakąś dość długą chwilę, zapadła głucha cisza, ale wiem, że on teraz właśnie tego potrzebował. – Ładnie postąpiłeś, nie wyzywając jej, ale dziękując. Nie każdy by to potrafił. – dodałam po jakimś czasie.
- Dziękuję. – Niall lekko się do mnie uśmiechnął.
- Proszę. – odpowiedziałam mu tym samym. Już miałam odchodzić, kiedy chłopak odezwał się.
- Estera? – zaczął niepewnie. – Może zechciałabyś wybrać się na jakiś spacer albo do kina? – zaproponował.
- Randka? – spytałam, zabawnie poruszając brwiami.
- Tak, randka.
- Z miłą chęcią. – odpowiedziałam i wyszłam z jego sypialni.
*Oczami Anabell
- Niall. – powiedziałam i przytuliłam chłopaka do siebie. – Ona nie może nazywać się fanką. Nie może się nazywać Directionerką. – tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Na jakąś dość długą chwilę, zapadła głucha cisza, ale wiem, że on teraz właśnie tego potrzebował. – Ładnie postąpiłeś, nie wyzywając jej, ale dziękując. Nie każdy by to potrafił. – dodałam po jakimś czasie.
- Dziękuję. – Niall lekko się do mnie uśmiechnął.
- Proszę. – odpowiedziałam mu tym samym. Już miałam odchodzić, kiedy chłopak odezwał się.
- Estera? – zaczął niepewnie. – Może zechciałabyś wybrać się na jakiś spacer albo do kina? – zaproponował.
- Randka? – spytałam, zabawnie poruszając brwiami.
- Tak, randka.
- Z miłą chęcią. – odpowiedziałam i wyszłam z jego sypialni.
*Oczami Anabell
Siedziałam w salonie i czekałam aż dziewczyna przyniesie mi
napój, o który przed momentem poprosiłam. Nie minęła minuta, a brązowowłosa
pojawiła się z dwoma szklankami, napełnionymi mrożonym sokiem z pomarańczy. Jeden
z nich podała mi, a drugi zatrzymała dla siebie. Usiadła na pufie i upiła łyk
napoju.
- Więc czego ode mnie chcesz? – spytała.
- Musisz mi pomóc. – powiedziałam błagalnym tonem. W pomieszczeniu zapanowała cisza. Cały czas przyglądałam się mojej rozmówczyni, a ona mi, jednocześnie o czymś myśląc.
- Nie rozumiem, w czym ja ci jestem potrzebna. Nie znamy się za dobrze i nawet nie wiem, czego ty ode mnie oczekujesz w tej całej pomocy. – odpowiedziała po chwili.
- Chcę wrócić do Louisa. – oznajmiłam po chwili, a dziewczyna popatrzyła na mnie, unosząc obie brwi ku górze.
- To wy nie jesteście już razem? – spytała z widocznym zaciekawieniem.
- Tak się składa, że jakiś czas temu on ze mną zerwał. – oznajmiłam. – Tylko, że ja nie mogę żyć bez niego! – dodałam, tylko, że tym razem unosząc głos.
- Daj spokój Anabell. Nie możesz bez niego żyć? Proszę cię. Widać po tobie było, że go wcale nie kochasz, tylko jego sławę i pieniądze. –powiedziała, patrząc na mnie z pogardą.
- Nie możesz oceniać mnie na podstawie pozorów. Ja naprawdę kocham Louisa Tomlinsona, słyszysz? – spytałam wcale nie oczekując odpowiedzi. Dziewczyna cały czas mi się bacznie przyglądała.
- Nie mówię, że się zgadzam na udział w twoim planie odzyskania Tommo, ale na czym by on polegał? – spytała.
- To proste. Na zniszczeniu Harrego Stylesa. – odpowiedziałam z nienawiścią w głosie. Może było mi przyjemnie spędzać z nim czas, ale był tylko zabawką, którą i tak po jakimś czasie odrzuciłabym w kąt. – Wszystko mi zniszczył.
- Więc czego ode mnie chcesz? – spytała.
- Musisz mi pomóc. – powiedziałam błagalnym tonem. W pomieszczeniu zapanowała cisza. Cały czas przyglądałam się mojej rozmówczyni, a ona mi, jednocześnie o czymś myśląc.
- Nie rozumiem, w czym ja ci jestem potrzebna. Nie znamy się za dobrze i nawet nie wiem, czego ty ode mnie oczekujesz w tej całej pomocy. – odpowiedziała po chwili.
- Chcę wrócić do Louisa. – oznajmiłam po chwili, a dziewczyna popatrzyła na mnie, unosząc obie brwi ku górze.
- To wy nie jesteście już razem? – spytała z widocznym zaciekawieniem.
- Tak się składa, że jakiś czas temu on ze mną zerwał. – oznajmiłam. – Tylko, że ja nie mogę żyć bez niego! – dodałam, tylko, że tym razem unosząc głos.
- Daj spokój Anabell. Nie możesz bez niego żyć? Proszę cię. Widać po tobie było, że go wcale nie kochasz, tylko jego sławę i pieniądze. –powiedziała, patrząc na mnie z pogardą.
- Nie możesz oceniać mnie na podstawie pozorów. Ja naprawdę kocham Louisa Tomlinsona, słyszysz? – spytałam wcale nie oczekując odpowiedzi. Dziewczyna cały czas mi się bacznie przyglądała.
- Nie mówię, że się zgadzam na udział w twoim planie odzyskania Tommo, ale na czym by on polegał? – spytała.
- To proste. Na zniszczeniu Harrego Stylesa. – odpowiedziałam z nienawiścią w głosie. Może było mi przyjemnie spędzać z nim czas, ale był tylko zabawką, którą i tak po jakimś czasie odrzuciłabym w kąt. – Wszystko mi zniszczył.
*Oczami Jade
- Ten Louis?! – zapytałam z niedowierzaniem, patrząc na
Harrego. Chłopak lekko skinął głową, a następnie spojrzał na mnie z
ciekawością.
- Znasz go? – spytał, cały czas patrząc na mnie. Tym razem to ja pokiwałam głową, lecz bardziej entuzjastycznie niż mój kolega. Siedzieliśmy u niego w salonie, czekając aż nasza zakochana para wrócą do domu. Przez ostatnie dwa tygodnie wiele się zmieniło. Nie tylko moja przyjaciółka znalazła sobie chłopaka, ale także ciocia. Cieszyłam się z tego, że obie były takie szczęśliwe, jak jeszcze nigdy wcześniej.
- W takim razie czemu wszyscy myślą, że z waszym zespołem jest wszystko dobrze? – spytałam chłopaka.
- Dlatego, że jest to najbardziej skrywana jak dotąd tajemnica. – odpowiedział. – Menager jak i my, poza Lou mamy jeszcze odrobię nadziei, że w końcu wszystko wróci do normy. – dodał i się uśmiechnął. – A tak w ogóle skąd znasz Tomlinsona? – spytał po chwili.
- Na początku wakacji poznałam jego siostrę Esterę i jej przyjaciółkę Ericę, a one zapoznały mnie właśnie z Louisem i pozostałą trójką. – odpowiedziałam na jego pytanie, a następnie zadałam swoje. – Próbowałeś z nim porozmawiać tak na spokojnie?
- Tak, lecz on wcale nie chciał ze mną rozmawiać. Zresztą nie ma mu się co dziwić.
- Nie martw się, w końcu kiedyś do tego dojdzie. – poklepałam chłopaka po ramieniu i wstałam z fotela.
- A ty dokąd? – spytał się, po chwili również wstając.
- Muszę już iść bo obiecałam cioci, że pomogę jej w przygotowaniu się na randkę. – oznajmiłam. Pożegnałam się z Harrym i wyszłam z domu, kierując się do swojego.
- Zaczekaj! – usłyszałam za sobą. Momentalnie odwróciłam się do tyłu i ujrzałam ładną dziewczynę, którą skądś kojarzyłam, jednak nie byłam teraz w stanie określić skąd. – Widziałam jak przed chwilą wychodziłaś z domu Harrego Stylesa. – oznajmiła. Już miałam coś powiedzieć, kiedy brązowowłosa dodała. – Lepiej nie mieszaj się w to. On bawi się dziewczynami, a także ludźmi, którym na nim zależy. – dodała i odeszła. Chwilę stałam jak wryta, nie mogąc nic z siebie wydusić. Patrzyłam na odchodzącą dziewczynę. Kiedy zniknęła z zasięgu mojego widzenia, rozglądnęłam się jeszcze na boki i ruszyłam w stronę swojego miejsca zamieszkania.
- Znasz go? – spytał, cały czas patrząc na mnie. Tym razem to ja pokiwałam głową, lecz bardziej entuzjastycznie niż mój kolega. Siedzieliśmy u niego w salonie, czekając aż nasza zakochana para wrócą do domu. Przez ostatnie dwa tygodnie wiele się zmieniło. Nie tylko moja przyjaciółka znalazła sobie chłopaka, ale także ciocia. Cieszyłam się z tego, że obie były takie szczęśliwe, jak jeszcze nigdy wcześniej.
- W takim razie czemu wszyscy myślą, że z waszym zespołem jest wszystko dobrze? – spytałam chłopaka.
- Dlatego, że jest to najbardziej skrywana jak dotąd tajemnica. – odpowiedział. – Menager jak i my, poza Lou mamy jeszcze odrobię nadziei, że w końcu wszystko wróci do normy. – dodał i się uśmiechnął. – A tak w ogóle skąd znasz Tomlinsona? – spytał po chwili.
- Na początku wakacji poznałam jego siostrę Esterę i jej przyjaciółkę Ericę, a one zapoznały mnie właśnie z Louisem i pozostałą trójką. – odpowiedziałam na jego pytanie, a następnie zadałam swoje. – Próbowałeś z nim porozmawiać tak na spokojnie?
- Tak, lecz on wcale nie chciał ze mną rozmawiać. Zresztą nie ma mu się co dziwić.
- Nie martw się, w końcu kiedyś do tego dojdzie. – poklepałam chłopaka po ramieniu i wstałam z fotela.
- A ty dokąd? – spytał się, po chwili również wstając.
- Muszę już iść bo obiecałam cioci, że pomogę jej w przygotowaniu się na randkę. – oznajmiłam. Pożegnałam się z Harrym i wyszłam z domu, kierując się do swojego.
- Zaczekaj! – usłyszałam za sobą. Momentalnie odwróciłam się do tyłu i ujrzałam ładną dziewczynę, którą skądś kojarzyłam, jednak nie byłam teraz w stanie określić skąd. – Widziałam jak przed chwilą wychodziłaś z domu Harrego Stylesa. – oznajmiła. Już miałam coś powiedzieć, kiedy brązowowłosa dodała. – Lepiej nie mieszaj się w to. On bawi się dziewczynami, a także ludźmi, którym na nim zależy. – dodała i odeszła. Chwilę stałam jak wryta, nie mogąc nic z siebie wydusić. Patrzyłam na odchodzącą dziewczynę. Kiedy zniknęła z zasięgu mojego widzenia, rozglądnęłam się jeszcze na boki i ruszyłam w stronę swojego miejsca zamieszkania.
*Oczami Harrego
Liam i Holly w dalszym ciągu nie wracali. Siedziałem sam,
pośród czterech ścian, dzielących mnie od najbliższego otoczenia. W sumie nawet
jeśli wyszedłbym z domu i tak bym był samotny. Gdybym nie popełnił tego
głupstwa, teraz pewnie byłby tu Louis, a z nim Niall i Zayn, z którymi ostatni
raz widziałem się w szpitalu. Do mojej głowy zaczęły napływać wspomnienia,
które dzieliłem wspólnie z chłopakami. Od chwili, w której staliśmy się
zespołem po dzień, w którym powiedziałem Louisowi prawdę. Może gdybym mu jej
nie wyznał, byłoby teraz inaczej, ale nie żałuję, bo w końcu uwolnił się tak
naprawdę od dziewczyny, która go nie kochała, jedynie bawiła się nim jak mną i
oszukiwała. Nagle po pomieszczeniu rozniosło się głośne pukanie . Leniwym
krokiem udałem się do przedpokoju. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem dobrze znaną
mi twarz.
- Co ty tutaj robisz? – spytałem z niedowierzaniem.
- Co ty tutaj robisz? – spytałem z niedowierzaniem.
Nareszcie Cher jest ♥
OdpowiedzUsuńnie chcę już żadnych perspektyw Anabelle, bo tak jakoś kojarzy mi się z Eleanor, a nie lubię Eleanor (bez urazy dla shipperek Eleunor etc.) -.-
Ogółem rozdział swietny, mam nadzieję, że już niedługo pojawi się nowy :) x
Świetny jest rozdział naprawdę. Anabell może się pojawić, ale raz na jakiś czas. RoboCop. myśli, że Harry zobaczy Cher, a ja się zgodzę. W końcu ''dotarła'' do tego opowiadania. Czekam z niecierpliwością na następny i życzę weny :D xx
OdpowiedzUsuńJestem pewna na 99%, że Anabell rozmawiała z Cher i później Cher też zaczepiła Jade. W końcu miała powód by zemścić się na Hazzie, bo jak jest w opisie, to Styles zerwał z nią przez sms'a. Tylko 10 rozdziałów? Chcesz żebym zeszła na zawał? Ja chcę tu minimalnie 35 rozdzialików!! :D Właśnie.. bo tak się zastanawiam, keidy dokończysz swoje pierwsze opowiadanie? Strasznie mi zależy, żebyś dalej je pisała :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest super ;))
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze że ostatnio nawet zastanawiałam się kiedy pojawi się Cher i proszę :P zgadzam się z poprzedniczkami że to ona ;)
Niall i Estera, to było takie nie wiem jakie ale fajne :P Mój biedny kochany blondasek ;**
Anabell nie przepadam za nią i to bardzo...
Lou i Harry, hmmm mam nadal nadzieje że jednak jakoś się ułoży i będzie wszystko dobrze ;))
Że niby co zakończenie? Aha. Takie lekki zonk, ale mam nadzieje że jednak jak coś to założysz nowego bloga ;))
To teraz tylko czekać na następny ;)
Życzę głowy pełnej pomysłów ( mam nadzieje że zadziała to na Ciebie tak jak na mnie :P )
Pozdrawiam,
M.
Louis ! To musi być Louis ! Jezu, jak ja chcę by oni się pogodzili.. Ogólnie jestem w szoku jeśli chodzi o to, że jeszcze tylko dziesięć rozdziałów, a może i mniej.. Polubiłam bardzo to opowiadanie i z chęcią czytałabym je przez jeszcze dłuuuugi czas. No nic. Mam nadzieję, że nie przystaniesz na tym blogu i albo założysz nowy, albo dokończysz stary. W każdym bądź razie na pewno będę czytać <3
OdpowiedzUsuń[spam]
OdpowiedzUsuń"-Czemu się zatrzymałaś? -Spytałam wciąż przyglądając się jej twarzy.
-Zaraz przyjdą chłopcy -Odpowiedziała jak gdyby nigdy nic.
-Kto? -Spytałam delikatnie zdenerwowana. Myślałam, że będziemy same, że ten dzień spędzimy razem, a ona umówiła się jeszcze z jakimiś chłopakami? Pewnie mnie zleje i będzie się zajmować nimi a nam nie będzie mieć wyjebane... Zawsze tak jest..."
Chcesz wiedzieć co się stanie dalej? Zajrzyj na trzeci rozdział na blogu -> http://love-treachery-disease.blogspot.com Mam nadzieję, że przeczytasz go, dodasz komentarz, w którym umieścisz swoją opinię, a jak Ci się spodoba to zaobserwujesz! - Mayaa ♥
Kurcze genialny rozdział, aż nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co wymyśliła Anabell, mam nadzieję, że nie uda jej się do końca zniszczyć przyjaźni Harrego i Louisa. A właśnie, mam nadzieję że to Louis przyszedł do Harrego, chociaż mam przemyślenia, że to może być Cher. No nic muszę poczekać na następny rozdział ;)
Życzę weny i mam nadzieję, że szybko dodasz.
Serdecznie zapraszam na 4 rozdział, z perspektywy Harry'ego. Jesteś ciekawa jakie będą konsekwencje wojny pomiędzy Styles'em, a Julią? Przeczytaj, a się przekonasz :3 http://heartache-doesnt-last-forever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSPAM
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego nowego bloga:
http://a-little-of-the-good-life.blogspot.com
Omg!!!
OdpowiedzUsuńBoze jak ja nie lubie tej Anabel! No prosze Cie! Wywal ja z tego opowiadania, jak najdalej, albo uszykuj taka zemste ze sie zesra. ;3
jak ha chce aby Lou i Harry sie pogodzili zeby bylo jak wczesniej ;3. Mam nadzieje ze te zyczenie lou sie spelni ;*
tak tak tak! Chcemy z perspektywy Anabel ;)
Koniec?! Niee. Boze jak ja przezyje?? Ale bd nowy blog?? Prosze powiedz tak!
czekam na nn i caluje ;*
http://1dopowiadania123456.blogspot.com/
Będzie, już nawet napisałam parę rozdziałów :)
Usuń