*Oczami Estery
Od niespełna dwóch godzin siedziałam sama w pokoju i
pogrążałam się w myślach. Jeszcze dzisiaj wieczorem mamy bilety na lot do
Doncaster, mojego miasta, do którego wcale nie chcę wracać. Może mam tam
rodziców, siostry, dziadków, prościej mówiąc rodzinę, a także wielu wspaniałych
znajomych, lecz przez ten miesiąc związałam się z Londynem.
Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Powiedziałam tylko zwykłe ,,proszę’’ i wpatrzyłam się w sufit. Słyszałam kroki, które z każdą chwilą robiły się coraz głośniejsze, a następnie przez ugięcie materaca, poczułam jak ta osoba siada na łóżku.
- Wszystko w porządku Estera? – usłyszałam dobrze znany mi głos. Szybko odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam na Nialla, na którego twarzy malowało się zmartwienie.
- Nie chcę wracać do domu. – powiedziałam prosto z mostu, drżącym już głosem.
- Przecież jeszcze nie wracasz. – oznajmił chłopak, jednocześnie przeczesując swoje farbowane blond włosy prawą ręką.
- Wracam i jeszcze jakby tego było mało, dzisiaj wieczorem. – poinformowałam go. – Nie chcę cię zostawiać Niall. Niby jesteśmy ze sobą tydzień, ale ja się do ciebie przywiązałam. - może to taka moja wada, że łatwo się przywiązuję? Chłopak wyraźnie posmutniał, a ja na ten widok spuściłam wzrok. Nagle poczułam jego dłoń na mojej.
- Ja też się do ciebie przywiązałem. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Jednak kiedy prosiłem cię abyś została moją dziewczyną, zdawałem sobie sprawę z tego, że będziesz musiała wyjechać. W każdym razie to nic nie zmieni. Będę do ciebie każdego dnia dzwonił, a także jak tylko będzie to możliwe odwiedzał. A przede wszystkim nadal będę cię kochał. – kiedy wypowiedział ostatnie zdanie, spojrzałam na niego. Na twarzy blondyna malował się delikatny uśmiech.
- Kochasz mnie? – spytałam, a on w odpowiedzi tylko kiwnął głową i przysuwając swoją twarz bliżej, złączył nasze usta w czułym pocałunku.
- Damy radę, tylko musisz w to uwierzyć. – wyszeptał i mocno do siebie przytulił.
Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Powiedziałam tylko zwykłe ,,proszę’’ i wpatrzyłam się w sufit. Słyszałam kroki, które z każdą chwilą robiły się coraz głośniejsze, a następnie przez ugięcie materaca, poczułam jak ta osoba siada na łóżku.
- Wszystko w porządku Estera? – usłyszałam dobrze znany mi głos. Szybko odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam na Nialla, na którego twarzy malowało się zmartwienie.
- Nie chcę wracać do domu. – powiedziałam prosto z mostu, drżącym już głosem.
- Przecież jeszcze nie wracasz. – oznajmił chłopak, jednocześnie przeczesując swoje farbowane blond włosy prawą ręką.
- Wracam i jeszcze jakby tego było mało, dzisiaj wieczorem. – poinformowałam go. – Nie chcę cię zostawiać Niall. Niby jesteśmy ze sobą tydzień, ale ja się do ciebie przywiązałam. - może to taka moja wada, że łatwo się przywiązuję? Chłopak wyraźnie posmutniał, a ja na ten widok spuściłam wzrok. Nagle poczułam jego dłoń na mojej.
- Ja też się do ciebie przywiązałem. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Jednak kiedy prosiłem cię abyś została moją dziewczyną, zdawałem sobie sprawę z tego, że będziesz musiała wyjechać. W każdym razie to nic nie zmieni. Będę do ciebie każdego dnia dzwonił, a także jak tylko będzie to możliwe odwiedzał. A przede wszystkim nadal będę cię kochał. – kiedy wypowiedział ostatnie zdanie, spojrzałam na niego. Na twarzy blondyna malował się delikatny uśmiech.
- Kochasz mnie? – spytałam, a on w odpowiedzi tylko kiwnął głową i przysuwając swoją twarz bliżej, złączył nasze usta w czułym pocałunku.
- Damy radę, tylko musisz w to uwierzyć. – wyszeptał i mocno do siebie przytulił.
~*~
- Estera chodź, bo się spóźnimy. – informował mnie Louis na
każdym kroku.
- Louis mam rację. – powiedział Niall, patrząc na zegarek. – Zobaczymy się niedługo, obiecuję. – powiedział blondyn, po czym pocałował mnie. Kiedy się rozdzieliliśmy, spojrzałam na niego. W jego oczach było widać łzy, którymi się napełniły, lecz nie pozwalał im spłynąć. – Idź już. – dodał po chwili.
- Nie zapomnij o mnie. – wyszeptałam.
- Nie mógłbym zapomnieć. – oznajmił z uśmiechem i prawą ręką starł łzy, cieknące po moich policzkach. Ostatni raz spojrzałam na niego, obdarzając go uśmiechem i odeszłam w kierunku odprawy.
Po kilkunastu minutach siedzieliśmy w fotelach i wznosiliśmy się w przestworza.
- Nie martw się Estera niedługo go znów zobaczysz. – próbował pocieszyć mnie mój brat.
- Ale to nie to samo co widywać go każdego dnia. – powiedziałam i rozpłakałam się na dobre. Louis mocno przytulił mnie do siebie.
- Niekoniecznie. – oznajmił. – Jeszcze się okaże, że będziecie mieli siebie dość. – powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. – Jesteś już dosyć duża, więc niektóry wybory należą do ciebie, a nie do rodziców. Ja na przykład nie widzę przeszkód byś zdecydowała się na jakieś dobre liceum w Londynie. – dodał patrząc na moją minę.
- Naprawdę?! – spytałam z entuzjazmem, a mój straszy brat tylko kiwnął głową.
- Razem jakoś damy radę przekonać naszych rodziców. – oznajmił.
- Louis mam rację. – powiedział Niall, patrząc na zegarek. – Zobaczymy się niedługo, obiecuję. – powiedział blondyn, po czym pocałował mnie. Kiedy się rozdzieliliśmy, spojrzałam na niego. W jego oczach było widać łzy, którymi się napełniły, lecz nie pozwalał im spłynąć. – Idź już. – dodał po chwili.
- Nie zapomnij o mnie. – wyszeptałam.
- Nie mógłbym zapomnieć. – oznajmił z uśmiechem i prawą ręką starł łzy, cieknące po moich policzkach. Ostatni raz spojrzałam na niego, obdarzając go uśmiechem i odeszłam w kierunku odprawy.
Po kilkunastu minutach siedzieliśmy w fotelach i wznosiliśmy się w przestworza.
- Nie martw się Estera niedługo go znów zobaczysz. – próbował pocieszyć mnie mój brat.
- Ale to nie to samo co widywać go każdego dnia. – powiedziałam i rozpłakałam się na dobre. Louis mocno przytulił mnie do siebie.
- Niekoniecznie. – oznajmił. – Jeszcze się okaże, że będziecie mieli siebie dość. – powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy. – Jesteś już dosyć duża, więc niektóry wybory należą do ciebie, a nie do rodziców. Ja na przykład nie widzę przeszkód byś zdecydowała się na jakieś dobre liceum w Londynie. – dodał patrząc na moją minę.
- Naprawdę?! – spytałam z entuzjazmem, a mój straszy brat tylko kiwnął głową.
- Razem jakoś damy radę przekonać naszych rodziców. – oznajmił.
*Oczami Zayna
Wysiadłem z taksówki, wcześniej jednak płacąc kierowcy za
kurs i wyciągając moją walizkę z bagażnika, udałem się w stronę mieszkania
Nialla, gdzie obecnie mieszkał razem z Louisem i dziewczynami. W drzwiach
wejściowych do małej kamienicy przepuścił mnie straszy mężczyzna. Wzniosłem
swój niezbyt lekki bagaż na drugie
piętro i stanąłem pod mahoniowymi drzwiami. Bez namysłu zapukałem w nie i
cierpliwie czekałem aż ktoś mi je otworzy, jednocześnie przysłuchując się
stłumionym odgłosom wydawanym przez odkurzacz, a także krokom stawianym po
klatce schodowej najprawdopodobniej przez jednego z sąsiadów Horana.
- Zayn! W końcu wróciłeś! – usłyszałem za sobą dobrze znany mi głos Irlandczyka, a chwilę później poczułem na sobie jego ciężar, który spowodował upadek. – Jak było w Bradford? Rodzinka zdrowa? – zadawał pytania jednocześnie się śmiejąc.
- Cześć Niall. Też się cieszę, że jestem z powrotem w Londynie. Było bardzo dobrze do tego stopnia, że przez chwilę myślałem nad tym czy nie zostać jeszcze kilka dni, ale za bardzo się za wami stęskniłem i postanowiłem wrócić. A co do mojej rodziny, jest cała i zdrowa. – mówiłem z trudem łapiąc oddech, co uniemożliwiał mi leżący na mnie Nialler. – Czy mógłbyś ze mnie zejść? – spytałem z dosłyszalną nadzieją. Chłopak bez odpowiedzi spełnił moją prośbę, a następnie pomógł mi wstać. Wyciągnął z kluczy mieszkanie i otwierając drzwi, wpuścił mnie do środka. Zostawiłem walizkę w przedpokoju i udałem się za farbowanym blondynem do salonu.
- Tak w ogóle jeszcze ci nie pogratulowałem i nie pożyczyłem szczęścia w związku z Esterą. W końcu sobie kogoś znalazłeś! – wykrzyknąłem, kiedy siedzieliśmy już wygodnie w fotelach i piliśmy sok pomarańczowy z dodatkiem kostek lodu. – To po pierwsze. A po drugie, gdzie się wszyscy podziali? – spytałem, zdając sobie sprawę z braku niektórych osób.
- Przed chwilą zawiozłem ich na lotnisko. Dziewczyny musiały wrócić do domu. Wybór liceum i te sprawy. – oznajmił i momentalnie z jego twarzy zszedł uśmiech. – Będzie mi ich brakowało. – dodał, patrząc w podłogę.
- Czyli już nie wrócą? – spytałem, a blondyn tylko pokręcił głową. W tym momencie również posmutniałem. – W takim razie mi również będzie ich brakować. Nie będę miał się z kim droczyć. – oznajmiłem.
- Zapomniałeś też dodać, że nie będziesz mógł wzdychać na jej widok. – dodał chłopak, jednocześnie głośno śmiejąc się.
- Ale o co ci chodzi Nieller? – spytałem, a on tylko popatrzył na mnie jak na ostatniego debila. – Aż tak bardzo widać? – zadałem kolejne pytanie, a blondyn tylko pokiwał głową. – Jestem kretynem. Nie zdołałem się jakoś zebrać na odwagę i powiedzieć Erice, że podoba mi się jak jeszcze żadna dziewczyna. Jej uśmiech sprawia, że czuję miliony motylków fruwających w moim brzuchu, a kiedy słyszę jej głos uginają się pode mną kolana, a także, że kocham zatapiać się w jej brązowych oczach i momenty kiedy się złości, bo jest w tedy taka słodka. – pewnie wymieniałbym tak wszystkie cechy tej cudownej dziewczyny, gdyby nie Niall, który zapewne nie mogąc tego słuchać, postanowił mi przerwać.
- Zamiast mówić to mi, mógłbyś powiedzieć to jej samej. – oznajmił rechocząc.
- Na to jest już za późno. – powiedziałem po cichu, lecz na tyle głośno, że mój towarzysz siedzący naprzeciwko mnie to usłyszał.
- Na nic nie jest za późno. Nazywasz się Zayn Malik i jesteś jednym z najbardziej pożądanych mężczyzn na ziemi, a nie potrafisz powiedzieć dziewczynie, że ci na niej zależy? – spytał z niedowierzaniem, bardziej do siebie niż do mnie. – Nie możesz pozwolić jej odejść, bo co jeśli to ta jedyna? - zadał kolejne pytanie, a ja popatrzyłem na niego z ciekawością. Jego słowa sprawiły, że wszystko wewnątrz mnie odżyło.
- Zawieziesz mnie na lotnisko? – spytałem z nadzieją. Po chwili siedzieliśmy już samochodzie, kierując się w stronę miejsca, z którego odlatują samoloty. Mam nadzieję, że zdołam złapać taki, który obiera kurs do Doncaster.
- Zayn! W końcu wróciłeś! – usłyszałem za sobą dobrze znany mi głos Irlandczyka, a chwilę później poczułem na sobie jego ciężar, który spowodował upadek. – Jak było w Bradford? Rodzinka zdrowa? – zadawał pytania jednocześnie się śmiejąc.
- Cześć Niall. Też się cieszę, że jestem z powrotem w Londynie. Było bardzo dobrze do tego stopnia, że przez chwilę myślałem nad tym czy nie zostać jeszcze kilka dni, ale za bardzo się za wami stęskniłem i postanowiłem wrócić. A co do mojej rodziny, jest cała i zdrowa. – mówiłem z trudem łapiąc oddech, co uniemożliwiał mi leżący na mnie Nialler. – Czy mógłbyś ze mnie zejść? – spytałem z dosłyszalną nadzieją. Chłopak bez odpowiedzi spełnił moją prośbę, a następnie pomógł mi wstać. Wyciągnął z kluczy mieszkanie i otwierając drzwi, wpuścił mnie do środka. Zostawiłem walizkę w przedpokoju i udałem się za farbowanym blondynem do salonu.
- Tak w ogóle jeszcze ci nie pogratulowałem i nie pożyczyłem szczęścia w związku z Esterą. W końcu sobie kogoś znalazłeś! – wykrzyknąłem, kiedy siedzieliśmy już wygodnie w fotelach i piliśmy sok pomarańczowy z dodatkiem kostek lodu. – To po pierwsze. A po drugie, gdzie się wszyscy podziali? – spytałem, zdając sobie sprawę z braku niektórych osób.
- Przed chwilą zawiozłem ich na lotnisko. Dziewczyny musiały wrócić do domu. Wybór liceum i te sprawy. – oznajmił i momentalnie z jego twarzy zszedł uśmiech. – Będzie mi ich brakowało. – dodał, patrząc w podłogę.
- Czyli już nie wrócą? – spytałem, a blondyn tylko pokręcił głową. W tym momencie również posmutniałem. – W takim razie mi również będzie ich brakować. Nie będę miał się z kim droczyć. – oznajmiłem.
- Zapomniałeś też dodać, że nie będziesz mógł wzdychać na jej widok. – dodał chłopak, jednocześnie głośno śmiejąc się.
- Ale o co ci chodzi Nieller? – spytałem, a on tylko popatrzył na mnie jak na ostatniego debila. – Aż tak bardzo widać? – zadałem kolejne pytanie, a blondyn tylko pokiwał głową. – Jestem kretynem. Nie zdołałem się jakoś zebrać na odwagę i powiedzieć Erice, że podoba mi się jak jeszcze żadna dziewczyna. Jej uśmiech sprawia, że czuję miliony motylków fruwających w moim brzuchu, a kiedy słyszę jej głos uginają się pode mną kolana, a także, że kocham zatapiać się w jej brązowych oczach i momenty kiedy się złości, bo jest w tedy taka słodka. – pewnie wymieniałbym tak wszystkie cechy tej cudownej dziewczyny, gdyby nie Niall, który zapewne nie mogąc tego słuchać, postanowił mi przerwać.
- Zamiast mówić to mi, mógłbyś powiedzieć to jej samej. – oznajmił rechocząc.
- Na to jest już za późno. – powiedziałem po cichu, lecz na tyle głośno, że mój towarzysz siedzący naprzeciwko mnie to usłyszał.
- Na nic nie jest za późno. Nazywasz się Zayn Malik i jesteś jednym z najbardziej pożądanych mężczyzn na ziemi, a nie potrafisz powiedzieć dziewczynie, że ci na niej zależy? – spytał z niedowierzaniem, bardziej do siebie niż do mnie. – Nie możesz pozwolić jej odejść, bo co jeśli to ta jedyna? - zadał kolejne pytanie, a ja popatrzyłem na niego z ciekawością. Jego słowa sprawiły, że wszystko wewnątrz mnie odżyło.
- Zawieziesz mnie na lotnisko? – spytałem z nadzieją. Po chwili siedzieliśmy już samochodzie, kierując się w stronę miejsca, z którego odlatują samoloty. Mam nadzieję, że zdołam złapać taki, który obiera kurs do Doncaster.
*Oczami Jade
Cieszyłam się, że Holly pozwoliła mi zamieszkać u niej przez
jakiś czas. Ufałam jej i wiedziałam, że nie zaznam z jej strony krzywdy. Może nie
mogła za bardzo mnie zrozumieć, czemu nie chcę zgłosić tej sprawy na
policję i z początku próbowała mnie do tego nakłonić, lecz w końcu ustąpiła, za
co byłam jej ogromnie wdzięczna. Z jednej strony nie musiałam się obawiać Taylora,
że znów zrobi mi krzywdę, lecz nie dawało mi spokoju to, że Annie została z nim
sama oraz mój sen, ten sam a raczej jego urywki, z dnia kiedy straciłam
rodziców. Jego nawrót spowodowany był lękiem podobnej wagi, co ten, z którym
żyłam przez połowę życia. Znów trudnością będzie zaufanie ludziom lub nawet
przywiązanie się do nich, z obawy przed ich stratą. Najgorsze jest to, że cały
czas od tej nocy, czuję obrzydzenie do samej siebie. Dzień w dzień od tego
wydarzenia nachodzą mnie myśli samobójcze. W sumie czemu nie dać końca temu
cierpieniu?! Siedząc na jednej z ławek na pustym, jak w tedy, peronie
dziewiątym, myślę czemu by tak nie dołączyć do mamy i taty. W końcu ich
zobaczyć, dotknąć, zamienić parę zdań. Powoli wstając z ławki, zaczęłam iść w
kierunku torów, po których poruszają się pociągi. Stając blisko krawędzi,
rozglądnęłam się dookoła. Po moim policzku spłynęła samotna, gorzka zła.
- Jade! – usłyszałam za sobą krzyk. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego idącego w moją stronę. Jednak nie podszedł blisko mnie, lecz zachował odstęp metra lub dwóch. – Nie rób tego. – powiedział błagalnie, patrząc na mnie z taką troską i czułością.
- Moje życie to ciągłe cierpienie. Mam już tego dość! – wykrzyknęłam, a po moim policzku zaczęły spływać kolejne łzy.
- Czy aby na pewno chcesz to zrobić? W taki sposób chcesz zakończyć swoje życie? – spytał, a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. W końcu sama nie byłam przekonana co do świetności tego pomysłu. – Masz po co żyć. Na świecie jest wiele osób, którym na tobie zależy. – zatrzymał się na chwilę, lecz po chwili kontynuował. - Holly mi o wszystkim powiedziała, bo martwiła się o ciebie, że sobie coś zrobisz. Dlatego nie miej jej tego za złe.
- Nic nie rozumiesz. – wyszeptałam dławiąc się swoimi łzami, na tyle głośno, by chłopak to usłyszał. – Jestem tylko małym tchórzem, który nie umie stawić czoła problemom, tylko ucieka z dala od nich!
- W cale nie jesteś tchórzem Jade. Jesteś najodważniejszą i najsilniejszą osobą jaką znam. Widziałaś śmierć swoich rodziców, która śniła ci się po nocach przez wiele długich lat, ale przeszłaś przez to zostawiając to za sobą. Nie każdy by tak umiał. – powiedział. – Teraz też przez to przejdziesz. Pomogę ci w tym tylko nie rób tego. – dodał i powoli wyciągnął rękę w moją stronę. W oddali usłyszałam charakterystyczny dźwięk, jaki wydawał pociąg, który z każdą chwilą był coraz bliżej, dzieląc mnie od śmierci. Zacisnęłam dłonie w pięści i kolejno popatrzyłam w stronę Harrego i nadjeżdżającego pociągu. Biorąc głęboki oddech podbiegłam w stronę chłopaka, który mocno mnie do siebie przytulił. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie, jak jeszcze nigdy wcześniej. Nie przejął się tym, że jego koszulka przesiąkła już moimi łzami.
- Dziękuję ci Harry. – wyszeptałam. – Za to, że troszczysz się o mnie i jesteś blisko, w tedy kiedy potrzebuję się wygadać czy coś. – dodałam.
- Nie mógłbym inaczej. – wyszeptał w moje włosy. – Sama byłaś zawsze obok w tedy kiedy przechodziłem trudny okres, mogłem ci się wygadać, a także zastąpiłaś w moim sercu miejsce Anabel. – powoli podniosłam głowę i spojrzałam w jego zielone oczy. – Zależy mi na tobie Jade, bardzo mi zależy. To dlatego między innymi nie chciałem pozwolić być odeszła z tego świata.
- Wiesz Harry, ja też przed momentem zdałam sobie sprawę, że mi zależy. – oznajmiłam. – Przy tobie poczułam się taka bezpieczna i potrzebna. – uśmiechnęłam się do chłopaka, co odwzajemnił. Delikatnie starł łzy z mojej twarzy i przysuwając swoją bliżej, złączył nasze usta w czułym pocałunku, przez który zapomniałam o całym świecie i o problemach. Liczył się wówczas tylko on i ja, a także uczucie, które do siebie żywiliśmy.
- Jade! – usłyszałam za sobą krzyk. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego idącego w moją stronę. Jednak nie podszedł blisko mnie, lecz zachował odstęp metra lub dwóch. – Nie rób tego. – powiedział błagalnie, patrząc na mnie z taką troską i czułością.
- Moje życie to ciągłe cierpienie. Mam już tego dość! – wykrzyknęłam, a po moim policzku zaczęły spływać kolejne łzy.
- Czy aby na pewno chcesz to zrobić? W taki sposób chcesz zakończyć swoje życie? – spytał, a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. W końcu sama nie byłam przekonana co do świetności tego pomysłu. – Masz po co żyć. Na świecie jest wiele osób, którym na tobie zależy. – zatrzymał się na chwilę, lecz po chwili kontynuował. - Holly mi o wszystkim powiedziała, bo martwiła się o ciebie, że sobie coś zrobisz. Dlatego nie miej jej tego za złe.
- Nic nie rozumiesz. – wyszeptałam dławiąc się swoimi łzami, na tyle głośno, by chłopak to usłyszał. – Jestem tylko małym tchórzem, który nie umie stawić czoła problemom, tylko ucieka z dala od nich!
- W cale nie jesteś tchórzem Jade. Jesteś najodważniejszą i najsilniejszą osobą jaką znam. Widziałaś śmierć swoich rodziców, która śniła ci się po nocach przez wiele długich lat, ale przeszłaś przez to zostawiając to za sobą. Nie każdy by tak umiał. – powiedział. – Teraz też przez to przejdziesz. Pomogę ci w tym tylko nie rób tego. – dodał i powoli wyciągnął rękę w moją stronę. W oddali usłyszałam charakterystyczny dźwięk, jaki wydawał pociąg, który z każdą chwilą był coraz bliżej, dzieląc mnie od śmierci. Zacisnęłam dłonie w pięści i kolejno popatrzyłam w stronę Harrego i nadjeżdżającego pociągu. Biorąc głęboki oddech podbiegłam w stronę chłopaka, który mocno mnie do siebie przytulił. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie, jak jeszcze nigdy wcześniej. Nie przejął się tym, że jego koszulka przesiąkła już moimi łzami.
- Dziękuję ci Harry. – wyszeptałam. – Za to, że troszczysz się o mnie i jesteś blisko, w tedy kiedy potrzebuję się wygadać czy coś. – dodałam.
- Nie mógłbym inaczej. – wyszeptał w moje włosy. – Sama byłaś zawsze obok w tedy kiedy przechodziłem trudny okres, mogłem ci się wygadać, a także zastąpiłaś w moim sercu miejsce Anabel. – powoli podniosłam głowę i spojrzałam w jego zielone oczy. – Zależy mi na tobie Jade, bardzo mi zależy. To dlatego między innymi nie chciałem pozwolić być odeszła z tego świata.
- Wiesz Harry, ja też przed momentem zdałam sobie sprawę, że mi zależy. – oznajmiłam. – Przy tobie poczułam się taka bezpieczna i potrzebna. – uśmiechnęłam się do chłopaka, co odwzajemnił. Delikatnie starł łzy z mojej twarzy i przysuwając swoją bliżej, złączył nasze usta w czułym pocałunku, przez który zapomniałam o całym świecie i o problemach. Liczył się wówczas tylko on i ja, a także uczucie, które do siebie żywiliśmy.
***
Cześć kochane ;* Bardzo Was przepraszam, gdyż rozdział miałam dodać najpóźniej w sobotę rano a nie wieczorem, ale można rzec, że mam małe problemy zdrowotne. Przez tydzień ferii za dużo posiedziałam sobie na laptopie i gdy wchodzę na niego po chwili zaczyna bloeć mnie głowa, a że nie uśmiecha mi się umierać na jakość chorbę chciałam ograniczyć spędzanie czasu na tym urządzeniu. Jednak chciałam dodać Wam obiecany rozdział, napisałam go na kartce,
ręcznie co jest męczące, ale cóż. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. A i
cieszycie się, że Jade jednak jest z Harrym, czy wolałybyście gdyby była z
Louisem? Tak jak obiecałam pod ostatnim rozdziałem, dodaję Wam link do mojego
nowego bloga. Na razie są tylko bohaterowie i jeśli chcecie czytać, a tam
obiecuję już tutaj z ręką na sercu nie będziecie musiały długo czekać na
rozdziały, chyba, że wyniknie jakaś grubsza sprawa, zachęcam do dodawania się
do obserwatorów. I jeszcze taka mała informacja, blog ruszy równo z
zakończeniem tego. Do następnego ;*
O ja, jaki cudowny ! Uśmiech nawet na chwilę nie schodził mi z twarzy ! Uwielbiam wszystkie scenki z tego rozdziału. Od pożegnania Estery i Niall'a, aż do wyznań Harry'ego i Jade. Kocham, kocham, kocham <3
OdpowiedzUsuńZajebisty! *,*
OdpowiedzUsuńmi to w sumie bez różnicy z kim będzie Jade :P
czekam na nn. x
Świetny rozdział chociaż taki trochę smutny, bo to pożegnanie Nialla i Estery i próba samobójcza Jade ; * szczerze mówią gdzieś tam łezka w moim oku się zakręciła. Nie wiem czemu ale ja czytając jakieś opowiadania wcielam się w role bohaterów i przeżywam to co oni ; * (jakaś dziwna jestem ; D) A Harry to jest mój mistrz ; * jestem z niego taka dumna, że uratował życie Jade i wyznał jej miłość co odwzajemniła . ; *
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy Zayn zdąży na lotnisko . Geniusz z niego ; **
Myślę, iż przyjaciółki zamieszkają w Londynie i będą się tu uczyć ; * ale wszystko się okaże w swoim czasie ♥
Na zakończenie tego mojego, długiego przemówienia chciałabym życzyć Ci dużooo, dużooo pozytywnej weny. Ściskam mocno, całuje i pozdrawiam ♥
_________
http://my-life-is-also-your-life.blogspot.com/
Cudowny rozdział, jejku Jade z Harrym. Słodko : ) Estera wraca do Doncaster ? Szkoda. Mam nadzieję, że Zayn nie "spietra" przed wyznaniem uczuć do Eriki. Czekam z niecierpliwością na następny, i zajrzę też na nowego bloga ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest fantastyczny! ♥
OdpowiedzUsuńBardzo zaintrygowały mnie postacie, gdy czytałam ich opisy w pasku po prawej...
Bardzo spodobał mi się Twój blog! ♥
Z pewnością będę go czytać!
Tymczasem zamierzam nadrobić zaległości, więc...
Pozdrawiam ciepło i życzę dalszej weny! ♥
Wow :O wspaniale podkreślasz każde słowo, ładnie komponujesz zdania. Na prawdę, szacun dziewczyno. Jesteś na prawdę dobra w tym co tutaj robisz. Życzę jeszcze więcej weny. Jest idealnie! ♥
OdpowiedzUsuńjustinabathels
Ahhh kocham to opowiadanie!!
OdpowiedzUsuńTo pożegnanie Estery i Naillera.. oołł jakie to było smutne a zarazem słodkie. To jest idealna para.. muszą przetrwać tą rozłąkę. Wierzę w nich ;3
Zayn... oby zdążył.. koniecznie musi powiedzieć Erice co czuje. To Malik i boi sie właśnych uczuć?? A może nie uczuć tylko boi się o nich mówić. Ehm mam dziwne rozumowanie ;^^
No i na koniec Jade i Hazz.. jak ja się cieszę że on ją uratował. Kocham postać Jade i nie wyobrażam sobie by ona popełniła samobójstwo.
Harry.. nadal mi go szkoda, ale jednak wolałabym aby Jade była z Louisem, nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się że oni bardziej by do siebie pasowali. Ale to tylko moja sugestia. ;3
Pozdrawiam i ściskam gorąco kochana ♥♥
Oooo jak mi smutno szkoda że Estera wyjechała, ale mam nadzieje że razem z Lou przekonają rodziców do tego żeby uczyła się w Londynie ;P
OdpowiedzUsuńZayn bierze dupę w troki i jedzie do Eriki i bardzo dobrze :D niech im się ułoży :))
Harry i Jade <3 oj jakie to słodkie, dobrze że Harry jest przy niej, potrzebuje go teraz i cieszę się bardzo że wyznali sobie miłość ;))
Teraz tylko co z Lou?
Mam nadzieje że wybaczy w końcu Harremu i będzie wszystko dobrze ;)
Jest nowy blog i z tego cieszę się i to bardzo ;))
Pozdrawiam,
M.
JEEEEEEEEEEEEEEEEEJ ZAYN DO NIEJ JEDZIE, ZAYN DONIEJ JEDZIE TROLOLOLO (TANIEC SZCZĘŚCIA) BOŻE I JESZCZE JADE I HARRY - KOCHAM CIE ZA TO POŁĄCZENIE. sikam ze szczęścia, że jednak jest z harrym CCCCCCCCCC:
OdpowiedzUsuńrozdział jest wspaniały, naprawdę, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy w obydwu przypadkach :33 czekam na następny, pozdrawiam i dużo weny xx